Kiedy Dawid się urodził lekarze ze szpitala w Zamościu stwierdzili u niego wrodzoną wadę serca, która skutkuje ciągłym niedotlenieniem organizmu. Chłopiec od razu trafił na oddział intensywnej terapii, a po ok. dwóch tygodniach do DSK w Warszawie. 4 kwietnia 2011 r. przeszedł tam pierwszą operację. Po udanej operacji rodzice zabrali chłopca do domu. Jak się jednak później okazało, zaszła konieczność przeprowadzenia kolejnego zabiegu. To właśnie w jego trakcie lekarze zostawili w jego sercu igłę chirurgiczną. - Najgorsze, że nikt nas o tym nie poinformował. Może nie doszłoby do późniejszych komplikacji - zaznacza pani Iwona w rozmowie z dziennikwschodni.pl.Chłopiec jest teraz ciężko chory, konieczny jest stały nadzór lekarza. Rodzice dziecka uważają, że w dużej mierze winien temu jest szpital, w którym 3-latek był operowany. Domagają się odszkodowania.