Domniemany grób Jezusa odnaleziono w 1980 r. w Jerozolimie. Znajdowało się w nim 10 wapiennych urn - ossuariów - a na 6 z nich znajdowały się inskrypcje podające czyje zwłoki w nich złożono. Imiona, według ekspertów badających te artefakty, nie budziły wątpliwości. Napisy mówiły, że w kamiennych trumnach spoczywają: Jezus, syn Józefa, Maria, Maria Magdalena, Mateusz, Józef oraz Judasz syn Jezusa. Założono, że był to grób jednej rodziny - Świętej Rodziny. W ostatnich latach przeprowadzono badania genetyczne szczątków i analizy DNA wykazały, że Maria Magdalena i Jezus nie byli spokrewnieni, co może oznaczać, że byli małżeństwem oraz, że ich synem był Judasz. Według oświadczeń Jamesa Camerona ("Titanic", "Obcy - Decydujące starcie", "Terminator"), znaleziska przebadali eksperci od medycyny sądowej, archeologii i statystyki. Zdaniem tych specjalistów, prawdopodobieństwo pomyłki wynosi 1 do 10 milionów. Nagłośnienie hipotezy zespołu Camerona wzbudziło sprzeciw środowisk chrześcijańskich, bo twierdzenie, że istnieje grób Jezusa z Jego szczątkami godzi w dogmaty, według których Jezus zmartwychwstał i wstąpił do nieba. Także twierdzenie, że Jego żoną była Maria Magdalena oraz, że ze związku tego narodziło się dziecko, do tego o imieniu Judasz, jest sprzeczne z zasadami wiary. Koncepcja małżeństwa Jezusa z Marią Magdaleną nie jest zresztą "wynalazkiem" Camerona - od dziesięcioleci różni badacze wracali do tej hipotezy, a apogeum jej popularności wywołała premiera filmu fabularnego "Kod Leonarda Da Vinci" na podstawie powieści Dana Browna. Świat nauki nie podziela entuzjazmu odkrywców grobu Jezusa, wskazując brak pewników. Wielu ekspertów zwraca uwagę, że imiona wyryte na urnach były bardzo popularne 2 tys. lat temu, a ich zbieżność może być przypadkowa. Według izraelskiego archeologa Amosa Klonera, cała historia została spreparowana w celu wypromowania filmu Camerona. Z kolei wielu historyków podkreśla, że brak prawdopodobieństwa, aby kilkupokoleniowa rodzina pochodząca z Galilei, konkretnie z Nazaret, została pochowana w Jerozolimie. Obawy uzasadnia też podejrzenie, że bulwersujące artefakty i ich historia mogą być fałszerstwem. Świat nauki ma jeszcze świeżo w pamięci kryminalną aferę, w którą przemieniło się odkrycie domniemanego grobu Jakuba, brata Jezusa. W październiku 2002 r. dr Andre Lemaire, wykładowca paryskiej Sorbony, złożył w Tel Awiwie publicznie oświadczenie, że odkrył trumnę brata Jezusa. Urnę o wymiarach 40 na 20 na 25 cm znaleziono podobno na stoku jerozolimskiej Góry Oliwnej. W latach 70 lub 80. XX-go wieku trafiła do jakiegoś arabskiego handlarza. Na targu wypatrzeć ją miał i kupić za 200 dolarów jeden ze znajomych doktora Lemaire, kolekcjoner starożytności pragnący zachować anonimowość. Dopiero w 2004 r. ujawniono, że właścicielem ossuarium jest Izraelczyk Oded Golan, zamieszany w archeologiczny skandal. Na tajemniczym ossuarium znajdowała się mierząca 15 cm inskrypcja w języku aramejskim: "Jakub, syn Józefa, brat Jezusa". Czas powstania urny, treść inskrypcji i język, w jakim ją napisano, miały dowodzić, że w ossuarium znajdują się prochy brata Jezusa. O Jakubie, "bracie Jezusa", wspomina list św. Pawła do Galatów. Kościół katolicki zakłada jednak, że Jezus był jedynym dzieckiem Marii, a sformułowanie "brat Jezusa" ma określać przyjaciela lub kuzyna. Z kolei, według Kościoła prawosławnego, Jakub był synem Józefa i jego zmarłej młodo pierwszej żony. Za to według doktryny kościołów protestanckich, Jezus miał 4 młodszych braci: Judę, Józefa, Szymona i Jakuba. Najmłodszy z nich, Jakub właśnie, początkowo odnosił się z niechęcią do nauk Jezusa. Dopiero po ukrzyżowaniu stał się zwolennikiem idei swego brata. Miał nawet być przywódcą pierwszej wspólnoty chrześcijańskiej w Jerozolimie.