Drodzy Rodacy! Pani Marszałek! Panie Marszałku Senatu! Posłanki i Posłowie! Drodzy Goście! Nie będę zaczynał przemówienia od chwalenia się. Obywatele śledzą wiadomości, wiedzą dobrze, co zostało zrobione, a co nie. Co mieli docenić - docenili. Co mieli wytknąć - wytykają. Przeczytaj "obywatelskie expose" przygotowane przez dziennikarzy INTERIA360 "Pierwszym zadaniem naszego rządu będzie wyzwolenie pozytywnej energii z Polaków przy całej świadomości różnic" - mówiłem w 2007 roku. To się nie udało. Katastrofa smoleńska i wybory z 2005 i 2011 roku sprawiły, że partyjna wojna PO-PiSowska stały się wojną polsko-polską, w czasie której PiS i moja partia okopały się po przeciwnych stronach cywilizacyjnego konfliktu. Dla jednych najważniejsze w życiu jest przestrzeganie tradycyjnych zasad, dla innych ważniejsze jest poszukiwanie konstruktywnych rozwiązań, często kosztem tych właśnie zasad. Antagonizm międzypartyjny opanował obie strony tego tradycyjnego sporu i wrósł w nie. Źle, że do tego doszło. Nie jestem dumny z faktu, że w ten sposób potoczyły się sprawy w kraju. Wiem, że aby obudzić "pozytywną energię przy całej świadomości różnic" musimy diametralnie zmienić podejście do debaty publicznej. Zdając sobie sprawę z głębokości różnic poglądów w naszym kraju, nakładamy na siebie zobowiązanie kierowania się w niej wyłącznie zdrowym rozsądkiem zbliżonym do matematycznej kalkulacji. Zobowiązujemy się informować społeczeństwo wyczerpująco, w jaki sposób zamierzamy mierzyć się z problemami i dlaczego decydujemy się na te a nie inne rozwiązania. Będziemy inicjować publiczną debatę, w której pytać będziemy, kiedy warto zachować tradycyjne rozwiązania, a kiedy trzeba się zastanowić, czy tradycja nie staje się skansenem. Debata będzie prowadzona bez emocji, bo rząd nie może sobie na nie pozwolić. I bez gry politycznej. Debata publiczna służyć ma rozwiazywaniu problemów, a nie ich generowaniu i zobowiązujemy się moderować ją tak, by nigdy przeciw tej zasadzie nie występować. Ważne jest - w kontekście obecnej "wojny polsko-polskiej" i strachów z niej wynikającej po obu stronach - by zapewnić tych chcących przestrzegać tradycyjnych wartości, że nikt nie zamierza pozbawiać ich możliwości ich kultywowania. I zapewnić tych, którzy nie uznają rzeczonych wartości za wartość samą w sobie, że nikt nie pozbawi ich możliwości wyboru własnej ścieżki życiowej, nawet, jeśli nie podoba się ona tradycjonalistom. Ponadto - państwo będzie szanowało różne wizje Polski i polskości jako takiej. Nie ma jednej, homogennej Polski - niezależnie, czy patrzymy na to zagadnienie pod kątem regionalnym czy światopoglądowym. W polityce zagranicznej nasz kraj opiera się o Zachód i integruje z nim, ponieważ dzieli z tym regionem geopolityczne i ekonomiczne interesy oraz wspólną tradycję. Opierając się o Zachód, Polska umacniać będzie swoją pozycję na Wschodzie. A umacniając tam własną pozycję, umacniać będzie jednocześnie pozycję i wartości Zachodu. W polityce zagranicznej nie będziemy kierować się emocjami, tylko chłodną kalkulacją, w ramy której wchodzą jak najlepsze stosunki z partnerami. Nie będziemy pozwalali się wpuszczać się w politykę "małych honorowych zwycięstw" , bo taka krótkowzroczna polityka do niczego nie prowadzi, a może zrujnować długoterminowe plany. Drobne, niefundamentalne konflikty rozwiązywać będziemy doraźnie, w sposób nie szkodzący szerszej wizji stosunków międzypaństwowych. Będziemy prowadzili politykę odpowiedzialną. Będziemy pamiętać, że w rękach mamy los obywateli, a nie własną dumę. Nie możemy dopuścić do tego, by powtórzyła się sytuacja, w której nasz kraj znajduje się pomiędzy wrogimi nam sąsiadami. Dlatego tak ważna jest są dla nas UE i NATO. Wzmacnianie tych instytucji leży w naszym najgłębszym interesie. Nie możemy jednak zadowalać się podejściem roszczeniowym w odniesieniu do nich, bo nie będziemy traktowani poważnie. Musimy brać czynny udział w działaniach NATO i nie możemy bać się głośnego wzywania do reform UE, które wydają się konieczne, by organizacja ta mogła odgrywać istotną rolę w przyszłości. Musimy grać z Europą - w tym, oczywiście, z Niemcami - w jednej lidze a z Rosją utrzymywać jak najlepsze stosunki. Pamiętać musimy jednak, że to zbliżenie musi odbywać się na bazie wartości zachodnich: humanitaryzmu, demokracji i praw człowieka. Musimy krzewić zachodnie rozwiązania demokratyczne w krajach objętych Partnerstwem Wschodnim, bowiem zwiększa to stabilizację w regionie. Musimy być asertywni w odniesieniu do naszych gospodarczych i politycznych interesów, asertywności tej jednak nie wolno nam mylić z pieniactwem. Naszej siły w UE nie będziemy mierzyli natężeniem "mocy blokującej". Będziemy prowadzić politykę realną i przeliczać siły na zamiary, bo tylko taka polityka przynosiła w historii wymierne efekty. W sprawach wojskowych trzeba będzie przeprowadzić głęboką zmianę struktury wydatków i przeprowadzić do końca reformę emerytur mundurowych oraz zredukować dublujące się stanowiska w strukturze organizacyjnej. Środki zaoszczędzone w ten sposób - a mówimy o około 2/3 wydatków budżetowych na wojsko - przeznaczymy na modernizację armii. Będziemy dążyli do takich reform w zakresie służby zdrowia, by rozwiać lęki tej części społeczeństwa, która obawia się, że mogłaby zostać pozbawiona darmowej opieki zdrowotnej i to mówimy z całą stanowczością: ta zasada jest kwestią najważniejszą i niepodważalną. Wszelkie działania odnoszące się do poprawy systemu zarządzania i wynagradzania pracowników służby zdrowia przeprowadzali będziemy tak, by ze wspomnianą zasadą nie kolidowały. Będziemy dążyli do sytuacji, w której najbardziej potrzebujący, a znajdujący się w trudnej sytuacji materialnej mieli możliwie najszerszy dostęp do koniecznych leków. Zobowiązujemy się do podjęcia głębokich reform w strukturze wewnętrznej państwa. Kierować się tutaj będziemy tą samą zasadą, która przyświecała komisji "przyjazne państwo", czyli odbiurokratyzowaniem kraju, uproszczeniem do koniecznego minimum procedur i wyplenieniem u kadry urzędniczej przekonania, że jej istnienie jest wartością samą w sobie. Tak nie jest, urzędnicy i urzędy powołani są wyłącznie do służby obywatelom i ułatwianiem, a nie utrudnianiem im życia. To samo dotyczy służb mundurowych: tu wymusimy nie tylko teoretyczny, ale i praktyczny obowiązek stosowania się do zasad humanitaryzmu i poszanowania godności osób, wobec których służby te prowadzą jakiekolwiek działania. Zobowiązujemy się chronić to, co stanowi nie tylko wizerunek naszego kraju ale i miejsce, w którym żyjemy i w którym chcemy czuć się dobrze: krajobraz, i to nie tylko ten naturalny, w którego ochronie kierować się będziemy zdrowym rozsądkiem a nie histerią z jednej strony, a wymuszaniem najprostszych rozwiązań z drugiej, ale i ten kulturowy, który od lat 90-tych rozwija się w zupełnie nieusystematyzowany sposób, co doprowadziło do chaosu budowlanego i zaśmiecenia przestrzeni publicznej. W stosunkach państwo-Kościół przestrzegać będziemy bezwzględnie zasady rozdziału obu instytucji. Pamiętać jednak będziemy o drodze, w jakiej kształtowała się europejska - a więc i nasza - cywilizacja i o roli, jaką spełniło w tym rozwoju chrześcijaństwo. Odwoływać się będziemy do tej tradycji, nie zapominając jednak o innej, co najmniej równie istotnej - o tradycji Oświecenia, która spowodowała, że nowoczesna europejska cywilizacja ma taki, a nie inny kształt i pozostaje najpewniej najbardziej atrakcyjną kulturowo i najbardziej humanitarną cywilizacją na świecie. Odniesienie państwa do kultury i jej twórców będzie uwzględniało specyfikę tego wycinka działalności jego obywateli. Pamiętać będziemy, że sztuka wysoka, która powinna być wizytówką naszego kraju i podnosić jego atrakcyjność, niekoniecznie jest sztuką najbardziej popularną i przynoszącą dochód. Dlatego nawet, jeśli w warunkach kryzysu państwo nie będzie w stanie szeroko dotować kultury, nigdy nie doprowadzi do sytuacji w której kultura będzie pozostawiona sama sobie. I na pewno nie będzie piętrzyło przed twórcami dodatkowych trudności. Wszystkie działania państwa w tym kierunku, jakiekolwiek by nie były, bazować będą na podstawowej i nienaruszalnej zasadzie: ułatwiać działalność artystyczną twórcom i instytucjom kulturalnym ich funkcjonowanie w przestrzeni prawnej. Należy podnosić pozycję polskiej nauki w świecie, a osiągać ten cel trzeba nie tylko za pomocą zwiększenia dotacji na nią. Trzeba rozbić obecną strukturę w placówkach naukowych sprzyjającą ich kostnieniu i podnieść mobilność naukowców - co jest standardem na Zachodzie - poprzez odbiurokratyzowanie i uproszczenie systemu stypendialnego. Musimy stworzyć warunki, w których polski biznes coraz chętniej będzie wspierać rodzimą innowacyjność. Gospodarka W obszarze gospodarki naszemu rządowi nie może zabraknąć konsekwencji w zwalczaniu objawów kryzysu w światowych, zwłaszcza europejskich finansach. To plan na najbliższy okres, lecz kryzys nie będzie przecież maltretować Starego Kontynentu przez całą naszą najbliższą kadencję i dlatego nakreślę dwa scenariusze dla polskiej ekonomii - średnioterminowy i długofalowy.