W kampanii wyborczej kandydaci Prawa i Sprawiedliwości tworzyli pozytywny wizerunek partii - racjonalny, stonowany i spokojny. Ostatnie sondaże pokazują jednak, że popularność partii nie wzrasta, a sam wizerunek PiS-u uległ zmianie - zaczęli komunikować emocjonalnie i agresywnie. - W tej chwili obserwujemy tendencję w zatrzymaniu się popularności Prawa i Sprawiedliwości. Warto zwrócić uwagę na matematykę. Matematyka podpowiada, że to nie większość obywateli głosowała za PiS-em, ale większość z głosujących, czyli z tych, którzy brali udział w wyborach. Na atmosferę i klimat polityczny mają zaś wpływ nawet Ci, którzy nie chodzą na wybory. Oni też wypowiadają się w sondażach opinii publicznej - tłumaczy dr hab. Ewa Marciniak z Instytutu Nauk Politycznych UW. "Opozycja jest dystraktorem" Dr hab. Ewa Marciniak uważa, że PiS musi zacząć szerzej patrzeć na społeczeństwo. - Dotychczas mówili, że swój przekaz kierują do wszystkich obywateli, tymczasem był to przekaz jedynie do wyborców i sympatyków PiS-u. Komunikowali tylko dla tych, którzy już przy nich byli. Miało ich to zintegrować, skonsolidować i pokazać, że posiadają prawdziwego lidera - mówi ekspert. Marciniak podkreśla, że przed Prawem i Sprawiedliwością stoi poważne zadanie otwierania komunikacji i poszerzania zwolenników, a nie utrzymywania ich w stanie wyborczym. - Celem przekazu Prawa i Sprawiedliwości jest całkowita dyskredytacja opozycji i wskazanie, że jest ona tzw. dystraktorem, czyli czynnikiem utrudniającym przeprowadzanie reform. Służy temu, by pokazać, że PiS ma dobre chęci, ale musi walczyć z opozycją, która przeszkadza w działaniach partii - tłumaczy dr hab. Ewa Marciniak. Paradoksalny i niespójny przekaz Zdaniem eksperta, w ostatnich dniach przekaz Prawa i Sprawiedliwości jest jednak paradoksalny i niespójny. - Z jednej strony przemawiają tonem niezwykle emocjonalnym, pełnym elementów agresywnych. Z drugiej strony nawołują do uspokojenia sytuacji, twierdząc, że przyszedł na to najwyższy czas. Na tym polega paradoks i niespójność w komunikatach Prawa i Sprawiedliwości. Nawołują się do uspokojenia emocji politycznych, a robią to w formie ekscytacji. W tym właśnie tkwi paradoks komunikacyjny partii - wyjaśnia dr hab. Ewa Marciniak. Krótkoterminowa polityka Marciniak twierdzi, że komunikacja PiS-u jest intencjonalna i wpływa na zwolenników partii. Ocenia jednak, że takie działanie ze strony partii nie służy długofalowej polityce. - Ten rodzaj strategii jest myśleniem na krótki czas. Nie służy długofalowym celom, a jedynie krótkoterminowej polityce. Jeśli PiS chce sprawować rządy dłużej, przekaz partii musi się zmienić - twierdzi dr hab. Ewa Marciniak. - Powinni rozszerzać grupę adresatów, a nie utrzymywać status quo - twierdzi Marciniak. - Po miesiącu rządów słupki powinny rosnąć w górę, a tak się nie dzieje. Nawet jeśli patrzeć na spadek poparcia w granicach błędu statystycznego, popularność Prawa i Sprawiedliwości na pewno nie wzrasta - dodaje. Ekspert podkreśla, że partia powinna działać na dwa sposoby: z jednej strony dbać o tych wyborców, którzy już wcześniej udzielili jej poparcia, a z drugiej pozyskiwać nowych. - Tak się jednak nie dzieje. PiS nie ma strategii komunikacyjnej na pozyskanie nowych sympatyków - twierdzi Marciniak. Justyna Mastalerz