Reklama

Dziedziczenie bezdomności. Bieda w Polsce ma twarz dziecka

Co piąte dziecko w Polsce nie zjada ciepłego posiłku, nie ma książek, zabawek, ani nowych ubrań, nie chodzi do dentysty, nie wyjeżdża na wycieczki, ani na wakacje. To smutny wniosek płynący z raportu UNICEF. Według oficjalnych danych, aż 2 tys. najmłodszych w naszym kraju dzieli los bezdomnych dorosłych. W rzeczywistości może być ich jeszcze więcej. "Każde dziecko pozbawione prawdziwego domu, to o jedno dziecko za dużo" - mówi w rozmowie z Interią Rzecznik Praw Dziecka Marek Michalak.

W jedną noc policjanci, strażnicy, pracownicy socjalni i wolontariusze przeszukali dworce, klatki, pustostany, altanki, noclegownie, szpitale i areszty. Styczniowa akcja wykazała, że bez dachu nad głową jest obecnie w Polsce ok. 36,1 tys. osób. Okazuje się jednak, że bezdomność i ubóstwo nie są jedynie problemem dorosłych. Polska bieda ma twarz dziecka, a liczba bezdomnych dzieci w naszym kraju z roku na rok wzrasta.

Badanie ze stycznia 2015 roku wykazało, że bez dachu nad głową jest w Polsce 1 892 dzieci. Większość z nich - dokładnie 1 298 - przebywa w domach dla matek z małymi dziećmi i kobiet w ciąży. Pozostałe, około 594, szuka schronienia w domkach i altankach działkowych.

Reklama

Problem dziecka i rodzica

- W Polsce nie mówimy o bezdomności dzieci w postaci życia na ulicy czy w kanałach. Mamy do czynienia z bezdomnością dzieci wraz z rodzicem - podkreśla RPD Marek Michalak.

Bezdomność stanowi największy problem w województwach: mazowieckim, śląskim oraz kujawsko-pomorskim. Jak wskazuje RPD, w porównaniu z badaniami przeprowadzonymi w 2013 roku liczba bezdomnych dzieci wzrosła z 5,0 proc. do 5,2 proc. W 2013 roku było ich w Polsce 1538. To oficjalne dane.

- Ile faktycznie dzieci przebywa z rodzicami w placówkach dla bezdomnych, czy na działkowych altankach - tego zapewne nie wie nikt - podkreśla Marek Michalak. - Każde dziecko pozbawione prawdziwego domu, to o jedno dziecko za dużo - dodaje.

Skrajne przypadki

Polskie dzieci i ich rodzice zdecydowanie za długo przebywają w placówkach dla bezdomnych.

- W skrajnych przypadkach pobyt w schronisku dla bezdomnych rodzica z dziećmi trwa nieprzerwanie 3 lata - zwraca uwagę na problem Marek Michalak.

Jak się jednak okazuje, problemem nie jest tylko czas przebywania w takich miejscach oraz liczba dzieci, ale także ich warunki bytowe.

- W skargach kierowanych do RPD bezdomni rodzice piszą m.in., że dzieci często stają się świadkami lub uczestnikami konfliktów dorosłych mieszkańców schronisk - mówi Michalak. - Nie jest ich winą, że przebywają w towarzystwie osób z różnymi problemami życiowymi i chorobami - dodaje.

Jak wskazuje RPD, zastrzeżenia budzi również żywienie dzieci, które jest dalekie od optymalnego.

Schroniska nie rozwiązują problemu

Z raportu Najwyższej Izby Kontroli, analizującego działania państwa dla osób bezdomnych, opublikowanego w 2014 roku, wynika, że dzięki indywidualnym programom wychodzenia z bezdomności, którymi w 2012 roku objęto 3,5 tys. osób, 2,7 tys. z nich usamodzielniło się.

Dane te obrazują, jak bardzo potrzebne są w Polsce działania systemowe, które pozwolą na prawidłowy rozwój rodzin i dzieci.

- Chodzi o system, który wzmocni kompetencje wychowawcze matek przebywających z potomstwem w takich ośrodkach, i który umożliwi im łatwiejszy powrót do normalności - mówi Michalak.

RPD wskazuje też, że należy ograniczyć kierowanie rodziców z dziećmi do schronisk dla bezdomnych w ramach pomocy społecznej, a gdy jest to konieczne, skracać okresu pobytu do niezbędnego minimum.

- Placówki dla bezdomnych nie są miejscami, które pozwalają na prawidłowy rozwój dziecka - zaznacza Marek Michalak.

Dziedziczenie bezdomności

W Polsce wiele słyszy się o dziedziczeniu biedy. To zjawisko powszechne, w którym dzieci przejmują model życia swoich rodziców. Wyuczona bezradność przekazywana jest z pokolenia na pokolenie, a utrwalone w świadomości nawyki powielane są przez dzieci bezdomnych rodziców. Najpierw przez kilkanaście lat obserwują najbliższych bez pracy, korzystających z pomocy społecznej, a gdy wchodzą w dorosłość, nie widzą dla siebie innego wyjścia. Tak, jak wcześniej ich rodzice, żyją bez pieniędzy i zatrudnienia, bez perspektyw i chęci do walki o lepsze jutro.

Z bezdomnością nie jest inaczej. Dzieci, przebywające wraz z rodzicem w placówce dla bezdomnych, bardzo często nie wiedzą, że istnieje inne życie od tego w schronisku, inne niż tułaczka z miejsca na miejsce. Bezdomność, podobnie jak bieda, również przechodzi z pokolenia na pokolenie, przypominając dziedziczną chorobę. Bezdomni dorośli rodzą bezdomne dzieci, a te nie znają innego świata, niż noclegownia, schronisko czy ulica.

- Niestety w Polsce znane są historie matek, które przebywając w takich placówkach, zachodziły w ciąże i rodziły dzieci. To najlepszy przykład dziedziczenia bezdomności - przyznaje Marek Michalak.

Dzieci najbardziej zagrożone ubóstwem

Ostatni raport UNICEF "Ubóstwo Dzieci" z 2012 roku wykazał, że prawie 1,3 mln dzieci w Polsce (21 proc.), jest pozbawionych dostępu do podstawowych dóbr niezbędnych do ich rozwoju, a ponad 1 mln żyje w ubóstwie (14,5 proc.). Oznacza to, że co piąte dziecko, które codziennie mijamy na ulicy, nie zjada ciepłego posiłku, nie ma książek, nie chodzi na zajęcia dodatkowe, nie wyjeżdża na wakacje. To XXI wiek. Czas, w którym, zdaje się, że o biedzie i bezdomności nikt nie chce już słyszeć. Te jednak z roku na rok dotykają coraz więcej osób, w tym bezbronnych dzieci.

W Polsce, bieda nie wiąże się ze starością i niską emeryturą czy z rentą i chorobą, ale z bezrobociem i wielodzietnością. To najmłodsi, wychowujący się często w rodzinach wielodzietnych lub niepełnych, zaraz obok osób w podeszłym wieku, są w Polsce najbardziej zagrożeni ubóstwem. Potwierdziły to raporty GUS: "Warunki życia rodzin w Polce" z grudnia 2013 roku oraz "Ubóstwo w Polsce w latach 2013 i 2014". Dzieci są nie tylko najbiedniejszą grupą społeczną w Polsce, ale jednocześnie największymi ofiarami ubóstwa. Codziennie doświadczają biedy, a ze względu na wiek nie mają jak z nią walczyć.

W skrajnym ubóstwie żyje co dziesiąte dziecko

Minimum egzystencji, tzw. granica skrajnego ubóstwa, to te dobra, które są niezbędne do zaspokojenia najbardziej podstawowych potrzeb człowieka, takich, jak dach nad głową, jedzenie czy ubranie. Ich niedostatek prowadzi do wyniszczenia, a nawet zagrożenia życia.

W 2014 roku roku wskaźnik zagrożenia ubóstwem skrajnym wśród dzieci i młodzieży do lat 18 wyniósł 10,3 proc., a osoby w tym wieku stanowiły prawie jedną trzecią populacji zagrożonej ubóstwem skrajnym. Z raportu GUS wynika również, że prawie 2,8 mln Polaków żyje w skrajnej biedzie, a ok. 4,6 mln poniżej ustawowej granicy ubóstwa. Najwięcej biednych jest w woj. warmińsko-mazurskim i świętokrzyskim.

Gdzie uzyskać pomoc?

Ministerstwo Pracy, Rodziny i Polityki Społecznej informuje, że obecnie na terenie naszego kraju funkcjonują 22 domy dla matek z małoletnimi dziećmi i kobiet w ciąży, 163 ośrodki interwencji kryzysowej, a także liczne punkty interwencji kryzysowej z miejscami całodobowymi. To właśnie tam mogą uzyskać schronienie rodzice z dziećmi, którzy znaleźli się w sytuacji kryzysowej, np. w okresie silnych mrozów.

Jeśli w rodzinie dochodzi do aktów przemocy, rodzic z dzieckiem może szukać pomocy w 35 specjalistycznych ośrodkach wsparcia w całej Polsce.

Zamknięte koło

Bieda jest zawsze oceniana moralnie. W Polsce wciąż kojarzy się z patologiami: alkoholizmem, narkotykami albo przestępczością. Ludzie uważają, że jest niebezpieczna. Nie zdają sobie sprawy, że to zjawisko cykliczne. Może dotknąć każdego, w różnych fazach życia: w dzieciństwie, w młodości, w starości. Może ją wywołać wojna, kryzys, śmierć członka rodziny, kalectwo albo po prostu cechy człowieka: lenistwo, pijaństwo lub niezaradność.

Bieda dotycząca dzieci jest inna, niezawiniona. Potrzeba systemu, który wyrwie najmłodszych i bezbronnych z zamkniętego koła dziedziczenia. Z ubóstwa i bezdomności.

INTERIA.PL

Reklama

Reklama

Reklama