Po dwóch latach przerwy nazwisko Aleksandra Kwaśniewskiego znowu znalazło się na czołówkach gazet. Trwają spekulacje, czy były prezydent zakłada nową formację polityczną i na poparcie których polityków może dziś liczyć. Jednak według wielu politologów, start nowego ugrupowania na dwa lata przed wyborami musi skończyć się niepowodzeniem. Aleksander Kwaśniewski dobrze o tym wie, dlatego nie mówi, że tworzy nową partię czy jakąś sformalizowaną strukturę. Robi tylko to, co słyszy podczas spotkań, czyta w gazetach i listach, że osoba o jego popularności byłaby chętnie widziana na czele szerszego ruchu społecznego. Tak więc to nie Kwaśniewski coś tworzy, ale raczej zapotrzebowanie społeczne tworzy nową rolę dla Kwaśniewskiego. To, co mnie dziwi, to lista polityków, którzy mogliby zasilić ten ruch. Padają nazwiska Bronisława Geremka, Andrzeja Olechowskiego, Pawła Piskorskiego, Janusza Onyszkiewicza. Swoje wsparcie na dość niejasnych zasadach deklaruje nawet Lech Wałęsa. Wiele osób z tej listy jeszcze nie tak dawno nie miało z Kwaśniewskim nic wspólnego, a nawet było jego politycznymi przeciwnikami. To wynik polaryzacji Polski, jaka dokonała się za sprawą Kaczyńskich. Ten fatalny podział nie rozwiąże najważniejszych problemów, z którymi w najbliższych latach będzie się musiało zmierzyć nasze państwo. Idea IV Rzeczypospolitej bardzo podzieliła społeczeństwo. I trudno się dziwić, gdyż zakłada ona, że każdy, kto nie jest z Kaczyńskimi, jest przeciwko nim. Z nostalgią wspominam czasy rządów AWS, gdy moje ugrupowanie znajdowało się w opozycji. W porównaniu z PiS-em - politycy AWS tworzyli grupę wytwornych dżentelmenów. Nie tak dawno wicepremier Ludwik Dorn powiedział coś wręcz przeciwnego: kto nie jest przeciw nam, ten jest z nami, a nawet kto jest przeciw nam, ten też jest z nami, tylko jeszcze o tym nie wie. To był wybryk Dorna, który chyba lepiej niż jego promotorzy rozumie to, co dziś dzieje się w Polsce. Jego wypowiedzi nie próbował podjąć żaden z liderów PiS. Dziś jesteśmy podzieleni tak samo mocno, jak było to na początku transformacji. Ludzie z bardzo różnych środowisk czują wspólną więź, mając podobny stosunek do IV RP. Zakładając nową formację, były prezydent zrezygnował z podporządkowania sobie SLD, a także Lewicy i Demokratów. Dlaczego tak się stało, skoro tylko Andrzej Celiński wyraźnie sprzeciwiał się przywództwu Kwaśniewskiego? Dopóki w rankingach popularności Kwaśniewski będzie zajmował czołowe miejsca, dopóty jego nieformalna pozycja na lewicy będzie bardzo silna. Jeszcze przed kilku miesiącami na korytarzach Sejmu i siedziby SLD w otwarty sposób mówiono, że przewodniczący Olejniczak jest człowiekiem Kwaśniewskiego, a przynajmniej były prezydent ma na niego ogromny wpływ. Teraz odnoszę wrażenie, że Wojciech Olejniczak chce być bardziej samodzielny. Porównywanie pozycji Kwaśniewskiego i Olejniczaka to jakby porównanie Goliata z karłem. Po wyborach może dojść do koalicji PO-SLD, chociaż jeszcze nie tak dawno oba ugrupowania obrzucały się błotem. W poprzedniej kadencji Prawo i Sprawiedliwość mówiło o Samoobronie, że to brudna ścierka założona przez esbeków, a dziś oba ugrupowania wspólnie tworzą rząd. Sondaże opinii publicznej pokazują, że koalicja PO z SLD cieszyłaby się dużą aprobatą. Może się okazać, że dotychczasowe podziały i różnice istniejące między obu partiami zejdą na dalszy plan, gdyż liczyć się będzie tylko stosunek do IV RP. Czy Aleksander Kwaśniewski jest jeszcze człowiekiem lewicy? Oczywiście. Dziś lewicowość oznacza coś innego niż 40 czy nawet 20 lat temu. Nie zgadzam się z opiniami, że Kwaśniewski jest zbyt liberalny. Współczesna lewica, w przeciwieństwie do tej nostalgicznej, dziewiętnastowiecznej, której rzecznikiem jest na przykład Ryszard Bugaj, mówi "tak" dla gospodarki rynkowej, uznając, że liberalizm jest najskuteczniejszą formą gospodarki, i mówi "nie" dla społeczeństwa rynkowego. Rywalizacja między socjalizmem a kapitalizmem na płaszczyźnie gospodarczej odeszła do historii. Gospodarka rynkowa odniosła ostateczne zwycięstwo. Politycy lewicy, którzy nadal twierdzą, że można podnosić podatki, stosować interwencjonizm państwowy czy ograniczać swobodę przedsiębiorstw, są ludźmi z minionej epoki. Gdyby pominąć kwestie światopoglądowe, to wydaje się, że prawdziwie socjalistycznym ugrupowaniem jest PiS, a nie SLD. Oczywiście, jeżeli będziemy to oceniać według wspomnianych przeze mnie dziewiętnastowiecznych kryteriów. Przyzna pan jednak, że gdy ktoś ma do wyboru wiek XIX i XXI, to wybór jest oczywisty.