Dżihadyści z żoną porwanego Japończyka kontaktują się drogą mailową. To oni zażądali, żeby upubliczniła ich konwersacje. Zagrozili, że jeśli Jordania nie wyda im Sadżidy al-Riszawi, zabiją jordańskiego pilota Maaza al-Kassasbeha, a "Kenji będzie następny". "Boję się, że to ostatnia szansa dla mojego męża. Pozostało niewiele czasu, żeby uratować jego i porucznika al-Kassasbeha. Błagam rządy Jordanii i Japonii, żeby zrozumiały, że los tych mężczyzn spoczywa w ich rękach" - podkreśla Rinko Goto. Żona japońskiego zakładnika Państwa Islamskiego w swoim apelu wyjaśniła, dlaczego dotąd nie występowała publicznie. "Chciałam chronić moje dzieci i rodzinę przed zainteresowaniem mediów, jakie sprawa mojego męża wywołała na świecie". "Mamy z mężem dwie małe córeczki. Młodsza miała zaledwie trzy tygodnie, kiedy Kenji wyjechał. Mam nadzieję, że córki jeszcze będą mogły zobaczyć tatę. Potrzebują go. Mój mąż jest dobrym i uczciwym człowiekiem. Wyjechał do Syrii, żeby pokazać losy ofiar konfliktu" - dodaje Rinko Goto. Dżihadyści zażądali wymiany jordańskiego pilota za Sadżidę al-Riszawi najpóźniej w czwartek przed zachodem słońca. Władze Jordanii zapowiedziały, że do wymiany nie dojdzie, dopóki nie otrzymają potwierdzenia, że mężczyzna żyje.