O spotkaniu Ewy Kopacz i Donalda Tuska donosi "Tygodnik ABC". Według informatorów politycy PO spotkali się w dniu zaprzysiężenia prezydenta Andrzeja Dudy w rządowej willi przy ulicy Parkowej w Warszawie. Wszystko odbyło się w wielkiej tajemnicy, a oficerowie Biura Ochrony Rządu dokładnie sprawdzali, czy w okolicy nie pojawiają się dziennikarze. Donald Tusk miał pomóc pani premier w układaniu list wyborczych Platformy. Zdaniem "ABC" w ten sposób były premier chce odzyskać kontrolę nad partią. Do doniesień czasopisma bardzo ostrożnie podchodzi posłanka PO Julia Pitera. - Jestem bardzo oszczędna w polityce, w interpretowaniu spraw, które się ogłasza jako tajne i ktoś wie o nich w sposób nadzwyczajny - mówi w rozmowie z Interią. Posłanka wątpi także w to, że Donald Tusk mógłby ingerować w krajową politykę. - Wiem ile pracy ma przewodniczący Tusk. Ma duże możliwości, ale naprawdę musiałby być człowiekiem o niewyobrażalnych możliwościach żeby przy ilości obowiązków i problemów, z którymi zmaga się Europa dzisiaj, jeszcze uzurpować sobie prawo do tego, żeby decydować o kształcie polityki w Polsce. Podejrzewam, że to jest chyba jakaś lekka przesada i sezon ogórkowy daje o sobie znać - komentuje doniesienia "ABC" Julia Pitera. Z kolei dr Bartłomiej Biskup, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego uważa, że spotkanie Donalda Tuska z Ewą Kopacz, może być związane z odpowiedzialnością, jaka spoczywa na szefie Rady Europejskiej. - Jeżeli rzeczywiście doszło do spotkania, to znaczy, że Tusk pojawia się w krytycznych momentach. On zostawił PO w trudnym momencie, i odpowiada za to, że Ewa Kopacz jest premierem. Wydaje się, że może chodzić nie tyle o zachowanie jakiś wpływów z jego strony, chociaż myślę, że wpływy ma duże, ale też o to, żeby wspierać partię w trudnych momentach. Na pewno takie trudne momenty w tej chwili PO przeżywa w związku z układaniem list. Wydaje mi się to dosyć prawdopodobne, że Tusk przyleciał właśnie po to żeby ten proces wspomóc - ocenia w rozmowie z Interią politolog. Zdaniem dr. Biskupa próba zachowania spotkania w tajemnicy miała służyć uniknięciu ewentualnej krytyki ze strony Prawa i Sprawiedliwości. - To, że było to tajne spotkanie mogło wynikać z próby uniknięcia wrażenia, że to Tusk kieruje z tylnego, brukselskiego siedzenia partią, co PO bez przerwy zarzuca PiS, a tutaj się okazuje że PO robi tak samo - przypuszcza ekspert. - Ale w dzisiejszych czasach to głupota robić takie rzeczy, bo to zawsze wyjdzie - dodaje. "ABC" w swojej publikacji powołuje się na informacje od osoby z otoczenia Ewy Kopacz. - To, że mówili o tym współpracownicy, świadczy o głębokim wewnętrznym konflikcie w PO i braku poczucia jedności i misji jaką jest wygranie kolejnych wyborów, czy osiągnięcie dobrego wyniku - tłumaczy ekspert. W ocenie dr. Biskupa Ewa Kopacz radzi sobie zdecydowanie gorzej w roli premiera niż Donald Tusk. - Wydaje się, że dzisiaj polityka wewnętrzna Ewy Kopacz jest nierówna, niekiedy dokonuje ostrych ruchów i cięć, które mają przynieść jakiś skutek, a często takiego skutku nie przynoszą. Wydaje się, że ona balansuje, nie ma takiej grupy wsparcia jaką miał Tusk wśród regionalnych liderów, tylko próbuje ich trzymać wszystkich na dystans tak żeby mieć nad nimi kontrolę, ale to nie wychodzi. Widać wyraźnie, że coraz większe wpływy w partii uzyskuje grupa Grzegorza Schetyny- uważa ekspert. Pani premier broni Julia Pitera. - Ewa Kopacz wkłada tytaniczną pracę w to co robi, zwłaszcza że jej sytuacja łatwa nie jest. Z jednej strony w biegu weszła w sytuację, którą przejęła po Donaldzie Tusku, a z drugiej strony musiała sobie zbudować swoją pozycję i jednocześnie szykować partię do wyborów, i to aż trzech po drodze. Zważywszy na to, moim zdaniem radzi sobie bardzo dobrze - ocenia w rozmowie z Interią Pitera. Zobacz też: Co sądzisz o konsultacjach Tuska i Kopacz? Wypowiedz się!