Podbój kosmosu dokonywany przez ZSRR, a przede wszystkim wystrzelenie przez Rosjan pierwszego załogowego statku kosmicznego, "wstrząsnęły" USA. Siły powietrzne USA (USAF) chciały wówczas stworzyć "system bombardowania Ziemi z bazy na Księżycu". Takie działania miały być w trakcie zimnowojennej histerii z początku lat 60. XX wieku silnym dowodem na militarne możliwości USA. W 1959 roku opracowano kolejny projekt, który zakładał zajęcie Księżyca przez Stany Zjednoczone, a następnie założenia tam bazy, która byłaby doskonałym miejscem do prowadzenia badań naukowych - czytamy w "Dzienniku Polskim". Kolejnym planem - o wiele bardziej radykalnym - było zdetonowanie na Księżycu ładunku jądrowego. W ten sposób USA chciały zademonstrować swoją "siłę uderzeniową". Autorem pomysłu był Carl Sagan - jeden z najbardziej popularnych naukowców i humanistów. Sagan wyobrażał sobie, że rozbłysk po zdetonowaniu głowicy jądrowej będzie widzialny z Ziemi, a chmura pyłu rozpierzchnie się we wszystkich kierunkach. Jak czytamy w "DP", miało to być spektakularne zjawisko świadczące o potędze USA. Ostatecznie zrezygnowano z tych planów, ponieważ istniało ryzyko, że odłamki skalne uderzą w Ziemię. Więcej w weekendowym wydaniu "Dziennika Polskiego" (dodatek Times).