Debata kluczem do sukcesu? Przed wyborami parlamentarnymi możemy się spodziewać dwóch debat telewizyjnych. Pierwsza z nich ma nastąpić 18, druga 20 października. Na antenach TVP, TVN i Polsat zobaczymy polityków, którzy zawalczą o głosy już 25 października. - Po to są debaty, żeby mieć swoje pięć minut. Jak pokazało doświadczenie wyborów prezydenckich, największym zaskoczeniem był ten kandydat, który nie wziął udziału w dyskusji. Samą debatą wyborów się nie wygra, może mieć ona jednak znaczenie dla tych, którzy znajdują się w obszarze zainteresowania wyborców - mówi politolog dr Jarosław Flis. - Każda debata może wpłynąć na wynik wyborów. Politycy biorą udział w debatach dla tych osób, które jeszcze się nie zdecydowały, czy pójść do wyborów i kogo w nich poprzeć. Po drugie, podczas debaty można "przypilnować" swojego elektoratu - twierdzi z kolei dr hab. Maciej Drzonek, politolog z Uniwersytetu Szczecińskiego. - Sukces w debacie może paradoksalnie zdemobilizować własny elektorat. Ważne jest też, żeby nie popełnić dużego błędu, jak np. Bronisław Komorowski, który odstawił proporczyk z logo PO - dodaje. Starcie Szydło-Kopacz - Największe znaczenie będzie miała debata czołowych graczy. Warto jednak pamiętać, że jest to gra nie tylko pomiędzy tymi kandydatkami, ale również gra pomiędzy nimi a resztą - na ile im się uda pokazać, że to są główne siły, które walczą o rządzenie krajem - tłumaczy dr Flis. Znaczenie debaty z udziałem Beaty Szydło i Ewy Kopacz jest niepodważalna, jakiej jednak broni użyją kandydatki, żeby uzyskać poparcie wyborców? - Dotychczasowe doświadczenia pokazują, że w debacie często stosuje się takie techniki, które mają na celu wyprowadzenie przeciwnika z równowagi. Na pewno obydwie strony będą się starać znaleźć takie sposoby, ale czy to się uda, czas pokaże. Czasami kandydat podejmuje taką próbę i okazuje się, że strzelił samobójczego gola - dodaje ekspert. - Myślę, że Beata Szydło prezentuje się mniej agresywnie, ponieważ ma wrodzony spokój. Dzięki temu może mieć ona lepszą pozycję wyjściową. Jednakże za Ewą Kopacz stoi cały sztab specjalistów z rządu, którzy mogą ułatwić zwycięstwo - zauważa dr hab. Drzonek. Politolog przewiduje także, jakie tematy pojawią się po każdej ze stron. - Sądzę, że będzie podobnie, jak w kampanii. Ewa Kopacz będzie straszyła PiS-em i uwypuklała rolę Jarosława Kaczyńskiego. Szydło pewnie wykorzysta kwestię błędów PO w polityce gospodarczej i relacjach polsko-niemieckich i polsko-unijnych. Na pewno pojawi się także kwestia kryzysu imigracyjnego - mówi. Prawdziwy sprawdzian wiedzy Eksperci odnieśli się także do formy, jaka powinna towarzyszyć debacie kandydatek. - Ciekawsza jest debata, w której nieznane są pytania, jakie mają paść. Ale zastanawiające jest wtedy, kto te pytania będzie wymyślał, ponieważ zawsze pojawia się obawa ich tendencyjności. Zdarzały się już sytuacje, kiedy dziennikarze zadawali pytania, które były wymarzone dla jednego kandydata, a dla drugiego niekorzystne. Wydaje mi się, że znacznie ciekawsze są pytania, które politycy zadają sobie nawzajem. To jest poważna próba, która pozwala zweryfikować, czy dana strona ma atuty, czy też nie - tłumaczy dr Jarosław Flis. Podobnego zdania jest politolog z Uniwersytetu Szczecińskiego. - Najbardziej interesujące są debaty, które nie są sztucznie reżyserowane. Jednak wadą takiej debaty jest możliwość manipulacji przez prowadzących dyskusję - zaznacza ekspert.