Tylko czy Włosi nie mają już dość tej "ofiary"? Zobaczymy jutro. Z nastaniem poranka poznamy pierwsze, nieoficjalne wyniki wyborów parlamentarnych. Oczywiście przedterminowych - we Włoszech trudno o inne. Przekonamy się, czy lud Italii powierzy - po raz trzeci już - stanowisko premiera liderowi centroprawicy, 71-letniemu magnatowi medialnemu i najbogatszemu Włochowi. Zobaczymy, czy można zostać Prezesem Rady Ministrów pomimo ciągłych wizyt w sądzie w roli oskarżonego, nieustających zarzutów, że tworzy się prawo dla własnych korzyści, operacji plastycznej, przeszczepowi włosów i niekończącym się gafom. Na wszystkie zarzuty Berlusconi ma jednak gotową odpowiedź: sprawa sądowa? - "sędziowie mnie nie lubią, wszyscy są komunistami", przedkładanie interesu prywatnego nad społeczny? - "wszystko co robię, robię dla dobra Włochów, a jeśli przy okazji zrobię też coś dobrego dla siebie, to co w tym złego?", operacja plastyczna i przeszczep włosów? - "każdy ma prawo, by lepiej wyglądać", gafy, autorskie mądrości? - "taki już jestem, prawdziwym Włochem, staram się, by ludzie czuli się dobrze w moim towarzystwie". Zazwyczaj jednak te ostatnie mają odwrotny skutek. Oprócz przewlekłego bólu głowy włoskiej służby dyplomatycznej, podnoszą Włochom ciśnienie i poziom narodowego zawstydzenia. Raz nie wytrzymał nawet Watykan. Kiedy Berlusconi pytany o to, dlaczego po ciała imigrantów, którzy utonęli u wybrzeży Sycylii, wysłano policjantów na rowerkach wodnych, odpowiedział: - Do zbierania zwłok rowerki są odpowiednie. Poza tym nic mi nie wiadomo, by ktoś narzekał... Bo przy Berlusconim nasz Andrzej Lepper to zaledwie uczniak. "Najlepiej poślubić mojego syna" Pokaźny zbiór mądrości najbogatszego Włocha wzbogaciła również zakończona właśnie kampania wyborcza. Nie zabrakło cennych rad dla młodych ludzi, zaskakujących opinii na temat przeciwników politycznych, wielu, naprawdę wielu, słów samouwielbienia i - co najbardziej zdumiewające - nieśmiałej samokrytyki. Niektórych być może rozczarował brak publicznie złożonej obietnicy, że do dnia wyborów były premier zachowa abstynencję seksualną (tak było przed wyborami w 2006 roku), ale cała reszta chyba zadowoliła amatorów mądrości magnata medialnego. Najwięcej słów potępienie były premier wzbudził po emisji programu "Tg2 Punto di Vista". Kiedy obecna w studiu młoda kobieta zapytała Berlusconiego, jak w obliczu wysokiego bezrobocia i niskich zarobków młodzi ludzie mają się decydować na założenie rodziny, polityk z charakterystycznym błyskiem w oku odpowiedział: "Jako ojciec pozwolę sobie na udzielenie takiej rady: powinna pani wyjść za syna Berlusconiego, albo za jakiegoś innego milionera, który nie ma takich problemów. Z pani uśmiechem to nie powinno być trudne". Proste, prawda? Tylko, jak trzeźwo zauważyli krytycy: popyt przewyższa podaż i "nawet w zasięgu syna Berlusconiego nie leży posiadanie haremu".