Długi marsz (1934-35) To właśnie podczas Długiego Marszu Mao Zedong został wybrany na przywódcę Komunistycznej Partii Chin. W wyniku Długiego Marszu wojska komunistyczne - wzięte w kocioł przez Czang Kaj-szeka - wyrwały się z okrążenia i przeszedłszy 12 tys. km połączyły się z resztą Chińskiej Robotniczo-Chłopskiej Armii Czerwonej . Mao - były uczeń szkoły policyjnej i bibliotekarz - był bardzo aktywnym działaczem komunistycznym. Brał udział w rewolucji przeciwko panowaniu dynastii Qing, zakładał Komunistyczną Partię Chin, działał w wierchuszce antykapitalistycznej partyzantki, stanął na czele krótko istniejącej Chińskiej Republiki Rad. W 1949 roku, po zdobyciu przez komunistów Pekinu, ogłosił powstanie Chińskiej Republiki Ludowej. Był jej przywódcą aż do śmierci w 1976 roku. Długi Marsz stał się czymś w rodzaju mitu założycielskiego komunistycznych Chin. W 1935 roku Mao pisał: "Długi marsz to manifest. Ogłosił światu, że Armia Czerwona jest armią herosów, a imperialiści i ich psy gończe, jak Czang Kai-szek - są bezsilni". Kampania stu kwiatów "Niech rozkwita sto kwiatów" - takie hasło, pełne właściwej chińskiej kulturze poezji, głoszono w latach 1956-1957, mając na myśli sto "szkół myślowych", czyli odejście od monopolu państwa i partii na poglądy. Była to odwilż, podczas której zachęcano intelektualistów i dotychczasowych dysydentów do otwartej krytyki reżimu. Niektórzy uważali - i wielu nadal uważa - że kampania ta była niczym innym jak pułapką na "wrogów reżimu", którzy - zachęceni do krytyki - ujawniali się. Apel przerósł oczekiwania. Chińczycy w gazetach, na forach publicznych, w gazetkach osiedlowych, wiejskich i zakładowych wygarnęli Mao i partii komunistycznej, co o nich myślą. Efekt? Poniżej. Kampania przeciwko prawicy Krytyki partii i Mao szybko zakazano i prowadzono kampanię przeciwko prawicy, czyli przeciwko krytykom partii (pojęcie "prawicowca" stało się w tamtych czasach bardzo szerokie). Około 550 000 osób poddano "reedukacji przez pracę", pozbawiono praw do wykonywania zawodu. W niektórych przypadkach stosowano karę śmierci. Po śmierci Mao wielu z wówczas napiętnowanych publicznie zrehabilitowano. Mimo to, sprawa kampanii przeciw prawicy obecnie w chińskiej debacie publicznej nie istnieje. Opozycja twierdzi, że jest to efekt rządowej cenzury. Wielki Skok - 1958-61 W jaki sposób Chiny mogą nadrobić zapóźnienie gospodarcze wobec Zachodu? Na takie pytanie Mao Zedong miał jasną odpowiedź: należy skoncentrować się na największym chińskim bogactwie naturalnym. A jakie jest największe bogactwo naturalne w kraju, w którym żyje jedna szósta populacji globu? Właśnie. Chińczycy. "Więcej, lepiej, prędzej, taniej" - te hasła Wielkiego Skoku (może z wyłączeniem bezwarunkowego "lepiej") zdają się funkcjonować w Chinach do dziś. Setki milionów ludzi chaotycznie rzucono naprawiać i usprawniać Chiny Ludowe: kopać kanały, wznosić budynki, zwiększać produkcję upraw, wytapiać stal. Tak - wytapiać stal. Wiejskie gospodarstwa miały nakaz zwiększania chałupniczą metodą krajowej produkcji stali. Efekt - "największe bogactwo naturalne" Chin marnowało czas i energię na produkcję kiepskiej jakości żeliwa, którego praktyczne zastosowanie było bardzo trudno znaleźć. By stworzyć na świecie lepsze warunki do wprowadzania "Wielkiego Skoku", zdecydowano się wytępić "cztery szkodliwe gatunki": wróble, szczury, muchy i komary. Szczególnie wróbel stał się wrogiem publicznym numer jeden: przedstawiano go jako bezwzględnego złodzieja ziarna. Strącano ptasie gniazda, przepędzano stada wróbli z miejsca na miejsce. Wiele wróbli wytępiono - Efekt był taki, że na polach rozpleniły się owady, których głównym naturalnym wrogiem były właśnie wróble. Straty, które poniosło chińskie rolnictwo były znacznie większe od tych, które wróble w przeszłości powodowały. Czas, który Chińczycy zmarnowali na gromadne bieganie z wrzaskiem po łąkach trudno oszacować tak, by wliczyć go w rachunek ekonomiczny. W ciągu trzech lat trwania planu - jak pisze w książce "Chiny: Upadek i narodziny wielkiej potęgi" Jonathan Fenby - "w wyniku przemocy, pracy przymusowej, a także najstraszniejszej plagi głodu w dziejach ludzkości" zginęło do czterdziestu sześciu milionów osób. Rewolucja kulturalna Po spektakularnym i tragicznym zawaleniu się idei Wielkiego Skoku Deng Xiaoping (przyszły przywódca Chin, autor zasady "jeden kraj - dwa systemy" oraz ówczesny przewodniczący państwa Liu Shaoqiu nakazali całą wstecz: powrót do gospodarki sprzed Wielkiego Skoku, który okazał się skokiem w przepaść. Sytuacja kraju się poprawiła, ludzie odetchnęli. Pojawiły się przesłanki, by uważać, że Deng i Liu próbują pozbyć się Mao. Mao nie zamierzał spokojnie czekać na własną odstawkę. Wierny (do czasu) współpracownik Mao - Lin Biao - w maju 1966 roku ogłosił Mao za nieomylnego geniusza, godnego kultu. Deng i Liu uznani zostali za "burżuazyjnych liberałów". Deng wylądował w fabryce traktorów; miało go to "zreedukować przez pracę". Liu wkrótce zniknął: dopiero po śmierci Mao okazało się, że zmarł, nieleczony, w więzieniu. Powstały organizacje hunwejbinów - Czerwonej Gwardii, która wprowadzała w życie idee oczyszczania kraju z "zepsutych intelektualistów", prawicowców, "imperialistów", okcydentalistów itd. Zakres działania hunwejbinów był bardzo szeroki - od publicznego ośmieszania "kontrrewolucjonistów" po mordowanie i torturowanie ich samych bądź ich bliskich. Hunwejbini niszczyli miejsca kultów religijnych, zabytki historyczne. "Stary świat" miał ulec zniszczeniu. Wszystko, co zachodnie było złe. "Ulicom nadano nazwy bardziej poprawne politycznie, jak choćby Szosa Rewizjonizmu" [...]. Hongkong [...] nazwano Miastem Wygnania Imperialistów. Z kolei w Szanghaju fasady kolonialnych budynków ogołocono z rzeźb, zdobień i reliefów. Sam Przewodniczący zarzucił [...] naukę języka angielskiego. Przypuszczono atak na "zachodni" styl ubierania. Mężczyznom w zwężających się spodniach i spiczastych butach nakazywano pozbycie się tego typu części ubrania. Kobiety ze starannie dopieszczonymi fryzurami odprowadzano pod eskortą do zakładów fryzjerskich, aby zostały ostrzyżone" - pisze Jonatan Fenby w książce "Chiny. Upadek i narodziny wielkiej potęgi". Chcecie więcej? Postulowano odcięcie "burżuazyjnych bękartów" od restauracji i pralni. "Przedstawiciele klas wyzyskujących" musieli sami wywozić własne odchody za pomocą specjalnych wózków. W ten sposób, odcinając się od wszystkiego, co było - proletariat tworzył "nowe oblicze moralne" narodu. Rewolucja zaczęła przybierać potworne rozmiary. "Wraz z narastaniem terroru wymierzonego w rzeczywistych bądź urojonych wrogów czerwonogwardziści stawali się bezkarni. Wachlarz represji sięgał od indywidualnych kar po masowe mordy. W sierpniu i wrześniu 1966 w samym Pekinie śmierć poniosły 1772 osoby, a w Szanghaju [...] 1238, przy czym 704 zgony wynikały z samobójstw prześladowanych. W Wuhanie przez całą jesień zabito niemal 100 osób. W Tanjinie - jak wspomina pewien pisarz - nie było dnia, by ktoś nie rzucił się do rzeki. Ciała topielców wyławiano żelaznymi bosakami i układano w rzędach wzdłuż brzegu". "Każdy przejaw codziennej aktywności mógł stać się podstawą do ataku. Pewien student wspominał, jak jego matka udała się podjąć nieco pieniędzy z banku, w którym pracował ojciec. Pozostali urzędnicy zaalarmowali czerwonogwardzistów, że kobieta być może coś knuje. Czerwona bojówka wtargnęła do ich mieszkania i zdemolowała wnętrze [...]. Hunwejbini zgolili matce głowę i pomalowali ją na czarno-biało. Łącznie ocenia się, że w nalotach na domostwa [...] zagarnięto 65 ton złota, a także znaczne ilości srebra, hotówki, kosztowności i antyków". "Na uczelniach i w szkołach na terenie całych Chin uczniowie zaatakowali swych nauczycieli. Niektórych poddawano torturom, a nawet - w najjaskrajniejszych przypadkach - mordowano, zazwyczaj uciekając się do najbardziej barbarzyńskich sposobów. Jednego z pedagogów pobito, po czym poraniono mu stopy szkłem i cierniami, a w odbyt wciśnięto kij od miotły. Innym kazano siadać na skrzynkach z materiałami wybuchowymi, które następnie mieli sami podpalić - w chwili wybuchu kończyny nauczycieli wzlatywały na pobliskie drzewa". (Jonatan Fenby: "Chiny. Upadek i narodziny wielkiej potęgi") Mao zyskał status niemal boski. Sami hunwejbini skończyli jednak kiepsko - podobnie jak ich ofiary. Gdy ich pozycja zanadto urosła, stracono bądź uwięziono ich przywódców, a wielu szeregowców oddelegowano do "reedukacji poprzez pracę". Jedno państwo - dwa systemy W latach 80. w PRL-u i całym demo-ludowym obozie panował szary i niewzruszony beton. W Chinach jednak Deng Xiaoping, który po rewolucji kulturalnej, aferze z tzw. bandą czworga i przygodą w fabryce traktorów został w 1978 roku przywódcą państwa, stworzył doktrynę mówiącą o dopuszczeniu istnienia w ChRL obszarów, w których panować mógłby system kapitalistyczny. Chodziło o przejęcie Hoangkongu i Makao, których moment przekazania przez - odpowiednio - Brytyjczyków i Portugalczyków Chinom zbliżał się. W ten sam sposób Deng chciał skusić Tajwan - "alternatywną", kapitalistyczną Republikę Chińską, w której schronił się Czang Kai-szek i jego Kuomintang - do połączenia się z macierzą. Od czasów prezydentury Hu Jintao polityka "jedno państwo - dwa systemy" w stosunku do Tajwanu przestaje obowiązywać. Hongkong i Makao w latach - odpowiednio - 2047 i 2049 mają całkowicie przejść pod administrację Chin i zostać zintegrowane z chińskim systemem polityczny, prawnym i gospodarczym. Jakkolwiek będzie on wtedy wyglądał. Podczas pracy nad artykułem korzystałem z książki Jonathana Fenby'ego "Chiny. Upadek i narodziny wielkiej potęgi", Wydawnictwo Znak, Kraków 2009