W raportach włoskiego Departamentu Sprawiedliwości nazwisko Cali pojawia się sporadycznie. Nie ma go w sprawozdaniu na temat pięciu nowojorskich "wielkich rodzin": Gambino, Bonanno, Lucchese, Genovese i Colombo. Podobnie w raportach FBI - zaledwie kilka linijek. Czyżby "człowiek-nikt"? Raczej nie, bo nie przemierza się oceanu tylko po to, by dyskutować o "interesach" z "nikim". A do Franka Cali w ciągu ostatnich trzech lat dotarło już kilka "delegacji" z Sycylii. Pojawienie się tajemniczej postaci, która łączy środowisko amerykańskich rodzin mafijnych i ich praojców z Sycylii może oznaczać nową erę w historii Cosa Nostry. Do niedawna bowiem włoskie gazety pełne były doniesień na temat brawurowych i zawsze kończących się powodzeniem wielkich obław policji na mafijnych bossów. Teraz w tym doskonałym mechanizmie coś się popsuło. "La Repubblica" i "Corriere della Sera" zaczynają nieśmiało sugerować, że czasy hibernacji Cosa Nostry bezpowrotnie minęły, a Sycylijczycy mają chrapkę na poważne interesy z Amerykanami. Czasy względnego spokoju Ludzi mafii uśpił poprzedni boss bossów Bernardo Provenzano. Poszukiwany przez kilkadziesiąt lat przez policję ojciec chrzestny nie chciał zwracać na siebie zbytniej uwagi. Podobnie polecił swoim capo. Sam zaszył się w domku na wsi niedaleko miasteczka Corleone. Raz na tydzień do drzwi pukał posłaniec. Zostawiał prowiant, a zabierał pranie i "liściki". To właśnie dzięki nim - małym skrawkom papieru - Provenzano rządził swoimi ludźmi. Krótkie rozkazy trafiały do odpowiednich ludzi, a oni już wiedzieli co robić. Od czasu do czasu ktoś zginął, ktoś się zemścił, coś załatwiono. Ogólnie panował jednak spokój. Niedługo przed swoim aresztowaniem boss bossów zdecydował jednak, że mafia chce zarabiać pieniądze. Duże pieniądze. Do tego potrzebna była jednak kontrola na rynku międzynarodowym. Dlatego do Franka Cali zaczęły jeździć delegacje. Nie przestały nawet po brawurowej obławie policyjnej na mały domek pod Corleone rok temu. Cosa Nostra szybko wylizała rany, a interes przejął najprawdopodobniej Salvatore Lo Piccolo. Kim jest Frank Cali? Na temat "człowieka-nikt" wiadomo niewiele. Oficjalnie to pracownik Italian Food Distribution w Nowym Jorku. Nieoficjalnie zaufany człowiek rodziny Gambino (jednej z pięciu rodzin mafijnych, które rozdają karty w Nowym Jorku), wyznaczony do pertraktacji z Sycylijczykami. Bo Amerykanie dobrym interesem nie pogardzą. Śledczy podejrzewają, że Cosa Nostrze marzy się rola brokera na rynku światowym. Po to potrzebuje Franka Cali'ego. To "ambasador" Amerykanów. Jego terminarz pełen jest nazwisk członków palermitańskich rodzin, emisariuszy od Provenzano i Toto Riiny. Spis który w jednym rzędzie stawia wrogów i przyjaciół ze starych wojen i nigdy nie zapomnianych urazów. Wszystko to każe na nowo FBI i włoskiej policji kryminalnej, niczym w latach osiemdziesiątych, zewrzeć szeregi i przygotować się do odparcia kolejnej ofensywy Cosa Nostry - rekonkwisty Ameryki.