Sama parada, co jest niespotykane, nie była transmitowana na żywo dla spragnionego widowisk narodu, a jedynie w wieczornym programie pokazano jej skrót. W oficjalnym oświadczeniu wytłumaczono, iż nie była to jak zwykle parada prezentująca potęgę sił zbrojnych kraju, a jedynie pokaz sił policyjnych. W efekcie takiego obrotu wydarzeń światowe serwisy zawrzały od rozmaitych teorii i spekulacji. Amerykański wywiad powołując się na źródła w japońskim wywiadzie, który znów powoływał się na informatorów w Korei Płn. podały, iż 66-letni Kim Dżong-Ill na skutek komplikacji związanych z cukrzycą doznał wylewu - a w efekcie paraliżu. Teorię tę ma potwierdzać niezwłoczne udanie się do Phenianu grupy chińskich lekarzy. Jest to już kolejna wizyta zagranicznych medyków w Korei Płn. w ostatnim czasie. W 2007 roku Phenian odwiedziła grupa niemieckich chirurgów, którzy także mieli zajmować się od dawna podupadającym na zdrowiu "przywódcą", niewidzianym publicznie od maja od października ubiegłego roku. Nota bene Kim w tym roku nie był widzianym publicznie od połowy sierpnia. Całej pikanterii wydarzeniu dodaje sytuacja zamknięcia tego kraju na świat zewnętrzny, kraju z którego wydostają się w niewielkiej ilości jedynie informacje kontrolowane przez reżim. Oczywiście z braku rzeczywistych doniesień szerzą się spekulacje, zgodne z powszechną tendencja do demonizacji dyktatorów oraz tworzenia spiskowych teorii. Krótka historia sukcesji Obecnie największe spekulacje dotyczą nie tyle rzeczywistego stanu zdrowia Kima, czy też mechanizmów podejmowania decyzji pod jego nieobecność, lecz perspektywicznej sukcesji po nim, zwłaszcza że nigdy osobiście nie wyznaczył, a nawet nie sugerował następcy w ramach dynastii - tak jak to uczynił jego ojciec. Według opisów wysokich rangą uciekinierów z Korei Płn., to tak naprawdę od 1987 roku ojciec wykonywał już tylko polecenia syna mającego pełną świadomość, iż nie przejmie całości władzy jedynie z prostego faktu bycia synem "wielkiego wodza". Kim wiedział iż najpierw musi przejąć kontrolę nad armią, partią oraz administracją. Przypomnijmy, po śmierci w 1994 roku "ukochanego wodza" Kim Ir-Sena ponad dzień czekano z informacją o przejęciu władzy przez od dawna namaszczanego na sukcesora syna - wokół którego przez lata budowano hagiograficzne mity włączające go do kultu jednostki ojca. Mity, którymi od dziecka indoktrynowani są Koreańczycy, dotyczące np. faktu jego urodzin wśród błyskawic na świętej górze Pekdu dokładnie w dniu urodzin swego ojca.. Podczas gdy zdaniem biografów urodził się w obozie wojskowym na ternie Syberii o rok wcześniej niż podają oficjalne źródła. Po przejęciu sterów, syn nie przejął jednak oficjalnych tytułów przysługujących ojcu, według jednych z powodu ideologicznego zachowania szacunku, według innych przyczyną były problemy legitymizacją uzyskanej władzy. Kim Dżong-Ill nie wahał się jednak podważać decyzji ojca z pragmatycznych powodów, zwłaszcza w tak witalnych dla kraju sprawach jak uprawy. Zmienił wprowadzoną przez ojca doktrynę uprawy ryżu, który nie przyjął się w warunkach klimatycznych zimnej Korei Płn., zastępując ją uprawą ziemniaka. Niby nic, lecz podważyć decyzję traktowanego jak bóg twórcy idei Dżuczce, w ramach której ukuto slogan "ryż jest socjalizmem" wymagało nie lada odwagi. Aczkolwiek zmiany Kima nastąpiły za późno - i tak nie uchroniły kraju przed głodem. Fakty i Mity Wokół Kima krąży wiele mitów, nie tylko tych tworzonych na potrzeby ideologiczne, lecz także przez zachodnie media. Wiadomo, iż ten noszący buty na wysokim obcasie oraz fryzury w stylu wyleniałego afro absolwent wschodnioniemieckiej akademii lotniczej panicznie boi się latać samolotami, toteż korzysta w swoich rzadkich podróżach do Rosji oraz Chin z pancernego pociągu odziedziczonego po ojcu. Chociaż nieliczne informacje dotyczące pasji Kima opisują jego miłość do niemieckiej motoryzacji. Co jakiś czas służby celne, w ramach embarga, zatrzymują świeży transport limuzyn produkowanych w kraju naszych zachodnich sąsiadów. Pożarł też z okazji urodzin słodkie króliczki giganty, sprowadzone specjalnie z Niemiec dla ratowania głodującego narodu. Miał też utopić swojego młodszego brata gdy byli jeszcze dziećmi. Według południowej Korei z rozkazu Kima zamordowano 1997 jednego z jego nieślubnych synów, który po ucieczce z kraju (utrzymywanej w tajemnicy) napisał książkę o romansach ojca. Jak każdy dyktator nadużywa alkoholu, zabija z nudów oraz gwałci co popadnie - zwłaszcza tancerki ze swojej prywatnej grupy baletowej. Robił tak Saddam i jego synowie, wcześniej podobne zachowania wykazywała dynastia "geniusza Karpat". Przykłady " dziwnych" pasji "ukochanych przywódców" można mnożyć, im dziwniejszy kraj tym dziwniejsze dewiacje dyktatorów - przynajmniej w obiegowych opiniach panujących wśród obywateli cywilizowanych krajów lubujących się w makabrycznych historiach, od których ich przywódcy są wolni. Sohn Gwang-Joo z seulskiego Ministerstwa ds. Zjednoczenia odbył rozmowy z ponad 50 zbiegłymi współpracownikami Kima, aby choć trochę poznać owianego tajemnica dyktatora, o którym nawet nie wiadomo ile razy był żonaty. Za to plotki głoszą, iż zarówno żony jak i kochanki dobiera na podobieństwo utraconej w dzieciństwie matki. Zdaniem wszystkich zbiegłych współpracowników - Kim pomimo swoich "nastrojów" i podejrzliwości, charakteryzuje się wybitną inteligencją, pragmatyzmem oraz mistrzostwem w stosowaniu propagandy. Nawet jego sławne kurtki nie są przypadkową fanaberią, a odwołaniem do strojów noszonych przez koreańskich partyzantów, pamięć których jest ciągle kultywowana w narodzie. Zgodnym zdaniem Kim robi wszystko co najlepsze dla niego i bynajmniej nie żyje w iluzji. Może szantażować światowe mocarstwa w celu uzyskania pomocy, lecz nigdy nie odważy się na konflikt, którego nie może wygrać. Gdyby miał pewność sukcesu na pewno nie wahałby się zaatakować.