Ludzie bowiem zachodzili w głowę: dlaczego JE Michał Saakashvili, młody inteligentny polityk, popełnił samobójstwo? Przecież szanse na to, że Moskwa nie odpowie na atak na Osetię były minimalne: wojska Federacji były tam z mandatu OBWE, 90 proc. mieszkańców Tskhinvali było obywatelami Federacji - więc byłoby dziwne, gdyby Moskwa pozwoliła Gruzinom na złamanie rozejmu i zagarnięcie Osetii Południowej. Ponadto trzeba pamiętać, że Osetia Północna jest republiką Federacji - i obywatele Osetii Północnej byliby wściekli na Rosjan, gdyby ci nie ratowali ich krewnych zza Kaukazu. Ale jest jeszcze jeden ważny element. Gdyby Tbilisi naprawdę chciało zająć Osetię Południową, to szybkim zagonem (to raptem 30 kilometrów!) z pomocą helikopterów powinni zająć tunel Roki (na wysokości 3400 metrów n.p.m.!) - jedyną drogę, którą mogłyby na Południe wjechać czołgi Armii Czerwonej (czy jak się tam teraz nazywają wojska Federacji...). Można go zresztą było wysadzić w powietrze. Tymczasem wojska gruzińskie ostrzelały Tskhinvali, powodując straty wśród ludności cywilnej - i pozwoliły, by wojska Federacji wlały się do Osetii Południowej, zajmując w końcu całą Kartlię Wewnętrzną (słynna "Republika Osetii Południowej" to raptem połowa jednej gruzińskiej prowincji...). Zakładając, że p. Saakashvili nie upadł na głowę, rozwiązanie jest jedno - i rosyjscy analitycy wskazywali na nie od początku. Otóż co to jest Gruzja? Mały górzysty kraik gdzieś na granicy Azji i Europy. Natomiast w świecie dzieją się rzeczy ważne. Trwa walka o władzę w Największym Mocarstwie Świata - mającym siły zbrojne równe siłom 38 (trzydziestu ośmiu) kolejnych największych sił zbrojnych innych państw! Jeśli Rosyjskie wojska dadzą się sprowokować, wejdą do Osetii i - daj Boże - zajmą jeszcze kilka gruzińskich miast - to Rosję da się oskarżyć o pogwałcenie praw człowieka, niespotykane barbarzyństwo i co tam jeszcze trzeba - a wtedy w Ameryce wezmą górę nastroje obywateli podrażnionego Imperium - i w wyborach pójdą w górę szanse p. Jana McCaina. I poszły. Trzy tygodnie temu Czerwony Złotousty Demagog miał nad p. McCainem przewagę prawie 10 proc. - dziś p. McCain już lekko prowadzi. Obecna ekipa w Waszyngtonie to nie "konserwatyści" - lecz "neo-konserwatyści"; Niemal bez wyjątku są to Żydzi - i w dodatku w większości byli lewicowcy, którzy po latach przekonali się, że lewicowe hasło to jedna wielka bzdura... ...ale używanie typowych dla Lewicy metod pozostało ich przyzwyczajeniem! Poświęcili więc Gruzję na rzecz Wielkiego Celu, jakim jest utrzymanie Władzy w USA. Poświęcili zapewne z ciężkim sercem - bo teraz opozycja gruzińska zapewne obali p. Michała Saakashvili i zastąpi Go kimś, kto nie jest pachołkiem Stanów Zjednoczonych. Bo Gruzinom, nawet prawicowym (a czytam strony gruzińskiej Prawicy!) wcale nie uśmiecha się być ofiarą składaną na ołtarzu Sprawy Prawicy. Tym bardziej że ta prawicowość p. McCaina jest dość podejrzana - i np. p. Anna Coulter (taki Korwin-Mikke w spódnicy) pisała, że gdyby startowała p. Hilaria Clintonowa, to Ona głosowałaby na Nią - bo p. Clintonowa skompromituje Lewicę, a p. McCain skompromituje prawicę. A poza tym neo-koniom chodzi o to, by po dojściu do władzy Demokratów nie wyszły na jaw ich finansowe machlojki - związane zwłaszcza z p. Rysiem Cheneyem, v-prezydentem. Czy Gruzini mają umierać za p. Cheneya i neo-koni? A przy okazji wyszło na jaw, że minister ON Gruzji, p. Dawid Kezerashvili, podpisał porozumienie mające umożliwić Izraelowi skorzystanie z gruzińskich lotnisk do ataku na Iran! Chyba wiemy już prawie wszystko...