We wczorajszym głosowaniu posłowie nie zgodzili się na uzupełnienie porządku obrad o poselski projekt ustawy o związkach partnerskich. Za wprowadzeniem go pod obrady zagłosowało 123 posłów, 263 było przeciw, a 22 wstrzymało się od głosu. Największą zgodnością w tej kwestii wykazali się posłowie Prawa i Sprawiedliwości, którzy zagłosowali przeciwko wprowadzeniu projektu pod obrady Sejmu. SLD również był zgodny, jednak posłowie zagłosowali za uzupełnieniem porządku obrad o kwestię związków partnerskich. Największe rozbieżności pojawiły się w szeregach PO, gdzie za głosowało 75 posłów, a przeciw 91. Za mało czasu w tej kadencji Jeszcze przed głosowaniem marszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska mówiła na konferencji prasowej, że czterokrotnie w tej kadencji Sejm podejmował próby wprowadzenia do porządku obrad projektów o związkach partnerskich. Za każdym razem kończyły się one niepowodzeniem. - Wydaje mi się, że finisz kampanii, nie rokuje, że moglibyśmy ten problem poważnie i dobrze rozwiązać. Sądzę, że to jest wyzwanie na przyszłą kadencję - powiedziała marszałek Sejmu. - Tego czasu jest za mało. Jeśli myślimy o poważnych rozwiązaniach i ustawach, to musi być czas na dyskusję - oceniła. Czasu na podjęcie decyzji w sprawie związków partnerskich nie wystarcza nie tylko w ostatnich tygodniach trwającej kadencji, ale od samego jej początku. Czterokrotne próby podjęcia tematu kończyły się niepowodzeniem, co wywołuje coraz większy sprzeciw zwolenników związków partnerskich. Prezydent Słupska Robert Biedroń nawołuje do zmiany władzy, a krytyczne głosy skupiają się na podzielonej w tej kwestii Platformie. - Oddalanie tej ustawy pokazuje sztuczność i niestabilność światopoglądową PO. W jednym miesiącu Platforma wiąże się z ideą bardziej lewicową, w kolejnym z prawicową. Jakiś czas temu Ewa Kopacz powiedziała, że nie chce żyć w państwie wyznaniowym, a wczoraj jej partia nie zrobiła nic innego, jak tylko pielęgnowała taki stan rzeczy, gdzie Kościół i część społeczeństwa decyduje, jak mają żyć wszyscy. Wydaje mi się, że to jest strach PO przed demonizowanymi związkami partnerskimi - ocenia w rozmowie z Interią Michał Kabaciński z Twojego Ruchu. Przyszłość związków partnerskich pod znakiem zapytania - Jeśli nie będzie zjednoczonej lewicy w następnej kadencji Sejmu, to nie można liczyć na to, że taka ustawa w ogóle się pojawi. W tym momencie tylko lewica jest zdolna do zgłaszania takich projektów - mówi Michał Kabaciński. Jego zdaniem tylko ugrupowania lewicowe zapewnią podjęcie dyskusji na temat związków partnerskich, ponieważ trudno tego oczekiwać od ugrupowań prawicowych, czy też Platformy Obywatelskiej. - Kwestię związków partnerskich może załatwić jedynie lewica, ewentualnie PO, która pod presją może się ugnie, tak jak to było z in vitro. Jednak czarno to widzę - dodaje poseł Twojego Ruchu. Kontrowersje wokół związków partnerskich - Związki partnerskie powinny być najmniej kontrowersyjne z tych wszystkich światopoglądowych kwestii, bo tutaj chodzi w dużej części o kwestie formalne - wspólne rozliczanie się przed Urzędem Skarbowym, dostęp do informacji o stanie zdrowia partnera, czy prawo do pochówku - wyjaśnia Kabaciński. Projekt ustawy o związkach partnerskich autorstwa Twojego Ruchu przewiduje umożliwienie zawarcia związku parom hetero i homoseksualnym. Nie pozwala natomiast na adopcję dzieci przez osoby tej samej płci. Przewiduje też, że partnerzy mają w związku równe prawa i obowiązki oraz udzielają sobie "wzajemnej pomocy i wsparcia, a także dbają o utrzymanie więzi pożycia". - Przeciwnicy próbują zrównać związki partnerskie z adopcją dzieci przez pary homoseksualne. Dziwie się, że PO się od tego nie dystansuje i próbuje przypodobać się wszystkim. Takie przypodobanie się wszystkim źle się kończy, Bronisław Komorowski tez próbował przypodobać się wszystkim i źle skończył, obawiam się, że z PO będzie tak samo - prognozuje poseł. - Ta ustawa nie jest potrzebna w takiej formie, w której jest zgłaszana. PiS jest przeciwnikiem legalizacji związków partnerskich. Jedyne związki, jakie uznajemy, to związki małżeńskie między kobietą a mężczyzną - komentuje z kolei poseł PiS Waldemar Andzel, który zdecydowanie opowiada się za tradycyjnym modelem rodziny. - Prawa i Sprawiedliwości nie da się przekonać. To są ludzie na pasku biskupów, oni będą się kierować jedynie głosem duchownych, więc nie widzę szansy na dogadanie się. Do ludzi tak przekonanych o swoich poglądach nie trafiają racjonalne argumenty - mówi poseł Twojego Ruchu.