"Terroryzm stał się globalnym zagrożeniem. Zamachy mogą nastąpić w każdym miejscu na ziemi, zazwyczaj bez wcześniejszego ostrzeżenia. Celem dla terrorystów stali się obywatele państw zachodnich, w tym brytyjscy turyści i obywatele zamieszkujący poza Wielką Brytanią. Największe ryzyko ataków grozi Wielkiej Brytanii i Brytyjczykom ze strony osób motywowanych konfliktem zbrojnym w Iraku i Syrii" - możemy przeczytać na stronie brytyjskiego Foreign Office. "Wygląda na to, że turyści zaczęli unikać tradycyjnie wybieranych kurortów śródziemnomorskich, a swoje oczy zwrócili w stronę miejsc od dawna mniej popularnych. Ich zachowanie motywowane jest strachem przed zamachami, które mogłyby wydarzyć się w trakcie urlopu" - komentuje na łamach "Daily Mail" Frank Brehany z organizacji Holiday Travel Watch. Resort spraw zagranicznych Zjednoczonego Królestwa, który "regularnie sprawdza zagrożenie terrorystyczne" w krajach odwiedzanych przez Brytyjczyków, umieścił na stronach internetowych listę państw, w których zagrożenie zamachami jest minimalne. Wśród dziesięciu stosunkowo bezpiecznych państw znalazły się Bahamy, Fidżi, Islandia, <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-japonia,gsbi,4367" title="Japonia" target="_blank">Japonia</a>, Kostaryka, Lichtenstein, Malta, Seszele, Słowenia oraz Polska. Jak informuje Foreign Office, Polska jest krajem, w którym zagrożenie zamachami terrorystycznymi jest "niskie". Tym samym nasz kraj jest jednym z zaledwie pięciu europejskich krajów, zalecanych turystom przez ministerstwo spraw zagranicznych Zjednoczonego Królestwa. Jednocześnie resort podał, że choć w 2014 roku nasz kraj odwiedziło około 650 tysięcy Brytyjczyków i w przeważającej większości ich pobyty były bezproblemowe, to jednak Foreign Office przestrzega przed kradzieżami i kieszonkowcami. Nie jest to jednak nic wyjątkowego, gdyż tego typu przestępstwa są plagą większości turystycznych ośrodków. Brytyjskie MSZ zwraca natomiast uwagę na "niebezpieczny" dla życia i zdrowia ruch drogowy w Polsce i fatalne statystyki wypadków drogowych w naszym kraju, blisko trzykrotnie wyższe od tych w Zjednoczonym Królestwie. W tej perspektywie terroryzm wydaje się być drugo-trzeciorzędnym zagrożeniem. Brytyjczycy zapomnieli o szczycie NATO i ŚDM? Jednocześnie raport Foreign Office nie współgra z doniesieniami amerykańskich służb bezpieczeństwa. Przypomnijmy, że według informacji "Rzeczpospolitej", amerykańska Centralna Agencja Wywiadowcza (CIA) wysłała w połowie marca ostrzeżenie do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Amerykanie ostrzegli przed ryzykiem jednoczesnych zamachów terrorystycznych podczas imprez masowych w Polsce, gdzie wkrótce odbędzie się szczyt NATO Czy zatem Brytyjczycy są niedoinformowani albo optymistycznie patrzą na nasz kraj czy też rzeczywiście Polska w jest w kręgu państw najmniej zagrożonych zamachami, a Amerykanie przesadzają z ostrzeżeniami? - Brytyjczycy dokonali analizy za pomocą odpowiednich narzędzi analitycznych i między innymi to jest kwestia statystyki i doniesień służb specjalnych. Trudno mówić o tym, żeby państwo obce i nie zajmujące się bezpieczeństwem w naszym kraju, było w stanie wydać inna opinię i to tylko na podstawie doniesień tylko jednych służb. Stąd pewnie takie, a nie inne opinie. Brytyjczycy po prostu nie mają podstaw, by w jakiś inny sposób ocenić zagrożenie. To nie jest kwestia ani optymizmu, ani niedoszacowania - komentuje w rozmowie z Interią Krzysztof Liedel, specjalista w zakresie terroryzmu międzynarodowego i dyrektor Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas. Ekspert do spraw terroryzmu Jerzy Dziewulski twierdzi, że ocena zagrożenia terrorystycznego w Polsce przez brytyjskie Foreign Office wynika nie z informacji, ale z ich braku. - Zagrożenie jest niskie, bo nie ma wiedzy na ten temat. A nie, jest niskie, bo mamy informacje, że terroryści omijają Polskę. To jest dość przewrotna sytuacja. Zagrożenie jest niskie, ponieważ nie posiadamy informacji, że terroryści planują zamachy w Polsce, a nie dlatego, że nasz kraj jest dobrze zabezpieczony i wyprzedza swoimi informacjami zachowania terrorystów. Ocena brytyjskiego Foreign Office bardziej związana jest z przypadkowością i dotychczasową sytuacją, gdzie w Polsce nie było zamachów o takim charakterze. Brytyjska analiza bezpieczeństwa wynika z oceny dość prostej, by nie powiedzieć prymitywnej. Warto dodać, że doniesienia brytyjskiego ministerstwa spraw zagranicznych oparte są na informacjach pochodzących od tamtejszych służb wywiadowczych - powiedział nasz rozmówca. Wynika z tego, że brytyjskie i amerykańskie służby bezpieczeństwa z tych samych informacji - albo z braku informacji - wyciągnęły dwa przeciwstawne wnioski. Jedni zachęcają swoich turystów do odwiedzania Polski, drudzy ostrzegają przed możliwością zamachów w naszym kraju.