Bronisław Komorowski, Marek Borowski i <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-kazimierz-marcinkiewicz,gsbi,1498" title="Kazimierz Marcinkiewicz" target="_blank">Kazimierz Marcinkiewicz</a> uczestniczyli we wtorek w konferencji "Konstytucja z 1997 roku - praktyka polityczna i prawna". Były prezydent Bronisław Komorowski to jeden z sygnatariuszy listu, który wywołał całe zamieszanie (list można przeczytać <a href="https://wydarzenia.interia.pl/raporty/raport-spor-wokol-tk/news-list-otwarty-bylych-prezydentow-polska-zmierza-do-autorytary,nId,2190756" target="_blank">tutaj</a>). - Nie zamierzam rewanżować się żadnymi negatywnymi komentarzami - odpowiedział na słowa Beaty Szydło Bronisław Komorowski w rozmowie z Interią. - W dalszym ciągu jestem pełen nadziei, że ma sens dzielić się własnym doświadczeniem, także własnymi obawami, a kto chce, to to słyszy - dodał. Z kolei były premier w rządzie PiS, Kazimierz Marcinkiewicz, podkreśla, że "podpisuje się pod każdym słowem" rzeczonego listu. - Prawo konstytucyjne jest zagrożone. Dziś mamy taką sytuację, że Trybunał Konstytucyjny nie może pracować, w związku z tym nie ma ciała w Polsce, które określa, czy władze działają zgodnie z konstytucją czy nie. Jeśli nie ma takiego ciała, to określa to Jarosław Kaczyński, który steruje polskimi władzami - twierdzi Kazimierz Marcinkiewicz. Były marszałek Sejmu Marek Borowski uważa, że PiS nie ma mandatu, by z pominięciem prawa i trójpodziału władzy zmieniać ustrój w Polsce. - Trzeba przypomnieć, że na PiS głosowało 5,5 mln Polaków z 30 mln uprawnionych do głosowania. To zbyt mała liczba, by mówić: to my teraz będziemy zmieniali ustrój - przekonuje Borowski. Słowa Beaty Szydło odebrał jako naturalną dla PiS polityczną narrację. - Cechą charakterystyczną PiS, od momentu kiedy powstał, było oczernianie przeciwników politycznych. Nie dyskusja, nie podawanie argumentów, tylko grzebanie im w życiorysach, grzebanie w życiorysach ich rodziców, dziadków, przypisywanie złych intencji typu: bronią swojej kasy albo cudzej kasy i tak dalej. Powiem szczerze, to jest obrzydliwe i to jest coś, co zaciążyło nad rozwojem sytuacji w Polsce - powiedział Interii Borowski.