Krym Obchodzenie Bożego Narodzenia na Krymie pod wieloma względami przypomina to polskie. Jest wieczerza wigilijna, potem pasterka. Jednak krymscy katolicy nie mogą sobie pozwolić na 12 potraw. - Może naliczyłbym ich 4,5 razem z kompotem z suszu - mówi biskup pomocniczy diecezji odesko-symferopolskiej Jacek Pyl. Po aneksji Krymu i kryzysie rubla ceny znacznie wzrosły. - Mięso jest kilkakrotnie droższe. Ludzie kupują na lokalnych bazarach, bo tam jest taniej niż w sklepach - opowiada biskup Pyl. - Wielu katolików żyjących na Krymie to osoby niezbyt zamożne, czasami muszą się "nakombinować", by przygotować świąteczne dania. Potrawy są podobne do polskich: barszcz, ryba i element obowiązkowy czyli kutia - wyjaśnia. Jest choinka i opłatek. - Mimo niedostatku ludzie bardzo chętnie dzielą się tym, co mają. W czasie wizyty duszpasterskiej każdy zaprasza na obiad, chce ugościć, jak może, tym, co ma. To piękne - dodaje. Pasterka często zaczyna się o 22:00. Północ to zdecydowanie za późno, bo potem ludzie nie mają czym wrócić do domu, a wiele osób nie posiada samochodów. - My katolicy jesteśmy kroplą w morzu prawosławnych tradycji - mówi nasz rozmówca. Wśród 2mln 200 tys. mieszkańców Krymu, katolików jest niecały tysiąc. - Święta prawosławne rozpoczynają się od nowego roku i trwają do 15 stycznia, dlatego nasze Boże Narodzenie to normalny dzień pracy, co należy wziąć pod uwagę planując np. godziny mszy świętych. Katolicy muszą brać wolne, by móc świętować - wyjaśnia. Po pasterce ludzie zostają w kościele, by wspólnie śpiewać kolędy. - Pamiętam, w Polsce wszyscy uciekają do domów, a tu jest taka ogromna potrzeba wspólnoty - tłumaczy biskup. - Zazwyczaj każdy stara się spędzać święta w rodzinnej atmosferze. W tym roku będzie nieco inaczej. Aneksja Krymu do Rosji poróżniła wiele rodzin. - Młodsza część społeczeństwa patrzy na sytuację oczami Moskwy, osoby starsze są bardziej krytyczne - przyznaje nasz rozmówca. - Jedna z parafianek, starsza kobieta, mówiła mi, że zamierza wyjechać na Ukrainę do brata, bo z dziećmi nie rozmawia. Ona jest proukraińska oni prorosyjscy. Inna, z którą rozmawiałem, mieszka na Krymie, a jej mąż to rodowity Rosjanin. Ostatnio telefonowała do siostry. Zamiast serdecznej rozmowy usłyszała zarzut, że jest "moskalką", bo po zmianach nie opuściła Krymu. Z kolei lokalna społeczność mówi o niej "benderka". Kobieta jest rozdarta, "gdzie ja właściwie powinnam być" - żaliła się - opowiada biskup Pyl. Ukraińcy uważają, że każdy, kto został na Krymie, to zdrajca. - To nie jest chrześcijańskie podejście, nie można zostawić swojej rodziny, pracy i tak nagle uciec, by zachować wierność narodowi - mówi biskup. Wyraźnie widać, że społeczeństwo krymskich katolików się starzeje. - Chcieliśmy w zeszłym roku przygotować jasełka ale w niektórych parafiach krymskich zabrakło dzieci - przyznaje ze smutkiem biskup. Młodzi wyemigrowali za chlebem, albo wyjechali na Ukrainę, tuż po aneksji. Meksyk O świętach w Meksyku mówi się - wielka fiesta. Już 16 grudnia rozpoczyna się Posadas czyli tzw. żywe szopki. Święto trwa 9 dni aż do wigilii i symbolizuje 9 miesięcy ciąży Maryi. W tym czasie odbywają się barwne procesje, na czele których idą osoby przebrane za Maryję i Józefa. Korowód chodzi od domu do domu, śpiewając tradycyjne pieśni i prosząc o gościnę. Zwyczaj ten ma przypominać o poszukiwaniu przez świętą rodzinę gospody, w której mógłby narodzić się Jezus. - Po zaśpiewaniu pieśni "El nombre del cielo, os pido posada"( tłum. W imieniu niebios proszę was o gościnę) pielgrzymi są zapraszani do domów na poczęstunek. W czasie wspólnego świętowania punktem kulminacyjnym jest zabawa polegająca na strąceniu piniaty - wielkiej kuli wykonanej z gipsu bądź papieru, wypełnionej owocami lub słodyczami - opowiada w rozmowie z Interią Sylwia Mróz, korespondentka Polskiego Radia w Meksyku. W czasie zabawy każdy próbuje strącić piniatę kijem i dostać się do łakoci. Wygrywa ten, kto po rozbiciu kuli zbierze najwięcej przysmaków. Meksykanie mają swoją choinkę, którą ubierają w kolorowe bombki i ozdoby z papieru. Pod nią stawiają szopkę, ale samo Dzieciątko wkłada się do niej dopiero 24 grudnia. Kiedy figurka znajdzie się w stajence jest to znak, że można rozpocząć wieczerzę. Tego dnia tradycyjną potrawą jest nadziewany indyk oraz owocowy poncz z gujawy, jabłek, suszonych śliwek, orzechów, cynamonu. Dorośli dolewają do niego również tequilę czy rum. Po wigilii wszyscy udają się na uroczystą pasterkę. - Ogólnie <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-wigilia,gsbi,1163" title="Wigilia" target="_blank">Wigilia</a> i drugi dzień świąt są dobrym momentem, by odpocząć po 9 dniach spotkań towarzyskich - podsumowuje Sylwia Mróz. Meksykańskie dzieci nie dostają prezentów pod choinkę. Zgodnie ze starą tradycją muszą czekać aż do 6 stycznia, ponieważ podarunki przynoszą Trzej Królowie. W tym roku święta będą dla wielu Meksykan mniej radosne niż zazwyczaj. 42 rodziny zasiądą do wigilijnych kolacji z poczuciem starty i wątłą nadzieją, że może jakimś cudem ich bliscy przeżyli. W ostatnim czasie przez Meksyk przetoczyła się fala protestów związanych z zaginięciem 42 meksykańskich studentów, którzy usiłowali dochodzić swych praw. Wszystko wskazuje na to, że w porozumieniu z władzami zostali oni bestialsko zamordowani. - W związku z zaginięciem będzie świątecznie, ale również melancholijnie i refleksyjnie. Meksyk potrzebuje zmian i wszyscy mieszkańcy tego kraju mają tę świadomość - wyjaśnia nasza rozmówczyni. Zambia Boże Narodzenie wśród katolików w Afryce obchodzone jest na różne sposoby. Wszystko zależy od tego, jak mocno w danym regionie zakorzeniony jest Kościół. W miejscowości Mambwe w północnej Zambii, gdzie przez lata przebywał na misji ks. Franciszek Szczurek, katolicy stanowili 25 proc. reszta mieszkańców to protestanci i wyznawcy tradycyjnych religii afrykańskich. - W Zambii nie ma wieczerzy wigilijnej - wyjaśnia ks. Szczurek. - Jest za to bardzo żywa pasterka, która rozpoczyna się ok. 19 - 20. Organizuje się ją wcześniej, bo w wielu kościołach, podobnie jak na ulicach mniejszych miejscowości nie ma światła. Tylko w dużych miastach, gdzie jest elektryczność, msze odbywają się o północy. Pasterka jest niezwykle uroczysta. Często zamiast czytania Ewangelii przedstawiane są niezwykłe Jasełka. Mieszkańcy Zambii starają się wyglądać najbarwniej jak potrafią, a sceny narodzenia odgrywają z wielkim zapałem. Jeszcze podnioślej obchodzi się Boże Narodzenie. Msza trwa czasami nawet 3 godziny, sporą jej część zajmują śpiewy i tańce. Jest również uroczysta procesja z darami. - Ludzie przynoszą, co mają - najczęściej jedzenie - jajka, fasolę, proso, czasami wielką gałąź bananowca, barana lub kozę - opowiada ks. misjonarz. - Do kościoła przychodzą odświętnie ubrani, ich stroje przypominają nasze, europejskie. Mężczyźni zakładają garnitury, a kobiety kolorowe suknie. W biedniejszych regionach ludność ubrana jest skromniej - wyjaśnia. Po mszy świętowanie obywa się przy... piwie. - Nie ma żadnych potraw, mieszkańcy Mambwe lokalne piwo traktują jak jedzenie. Jest to napój regionalny, wyrabiany z prosa, mocny, a w smaku przypomina kiszony żurek. Świętując Boże Narodzenie lokalna ludność pije piwo, tańcząc i śpiewając pieśni religijne. - Nie jeden się upił, ale o Duchu Świętym i tak zaśpiewał - wspomina z rozbawieniem ks. Szczurek. Często, gdy piwo się skończy, dzieci wylizują z garnka tłusty osad. - Zdarzało się, że widziałem upite dzieci. Nie pochwalamy tego, ale trudno zmienić zakorzenione w kulturze zwyczaje. W Afryce obchodzenie świąt ma charakter wioskowy, a nie jak u nas rodzinny. W tym roku Boże Narodzenie w Afryce zwłaszcza Zachodniej, odbędzie się w cieniu wirusa, który zebrał srogie żniwo. Liczba ofiar Eboli przekroczyła już 7 tys. Jolanta Kamińska