Im więcej sportu, tym lepiej, zwłaszcza dla ludzi młodych, wciąż się rozwijających zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Oferta uczelni państwowych pod tym względem jest marna. Podobnie jak w podstawówce i liceum, gdzie trzy godziny WF-u w tygodniu to maks. A to nawet nie wystarczy na porządną rozgrzewkę. Większość uniwerków oferuje zajęcia z wychowania fizycznego raczej z tytułu przymusu niż chęci wspierania rozwoju ludzi młodych. Co prawda przeważnie jest ładna hala, siłownia, nawet sauna się zdarzy, ale student może zeń bezpłatnie korzystać co najwyżej przez 3-4 pierwsze semestry. A potem już tylko za "drobną" opłatą. Na jakość zajęć narzekać nie można, nierzadko stoją na względnie wysokim poziomie. Rozgrzewka, rozciąganie, ćwiczenia, a nie od razu piłeczka i jazda, jak w podstawówce. Ale to tylko raz na tydzień, zdecydowanie za mało dla młodego człowieka. Sekcja dla wybranych - Chciałem zapisać się do sekcji piłkarskiej. Gdy spytałem o warunki przyjęcia, usłyszałem tylko jeden - gra w jakiejkolwiek drużynie z B klasy lub wyższej. Ja jednak w żadnym teamie wcześniej nie grałem, gdyż tam gdzie mieszkam po prostu go nie ma - opowiada Radek, student jednej z poznańskich uczelni. - Nawet nie chcieli mnie sprawdzić, zobaczyć, co umiem. Fakt, iż ze szkolną drużyną cztery razy zostałem mistrzem będąc królem strzelców dla nich się nie liczył - opowiada rozżalony. Może Radek to tylko odosobniony przypadek, ale fakt jest faktem - żeby mieć częstszy kontakt ze sportem akademickim, trzeba mieć "papiery" na granie, bieganie czy coś tam jeszcze. Jak nie to zostaje WF-ik, najwyżej raz w tygodniu. Radek na te zajęcia uczęszczał, nawet pokazał swój talent strzelając gola za golem. I w końcu trener go dostrzegł. - Musiałem jednak odmówić. Pochodzę z biednej rodziny, więc by studiować podjąłem pracę. Na futbol nie było już czasu - wyjaśnił. Sytuacja takowa poniekąd nie dziwi. Sekcja sportowa to w końcu czołówka, reprezentacja uczelni, która powinna składać się wyłącznie z najlepszych. Ale nie znaczy to, iż każdy chętny nie zasługuje na szansę, by chociaż spróbować w niej swoich sił i pokazać, że z powodzeniem może prowadzić uczelnię do boju.