Takie debaty wracają z kolejnymi kampaniami wyborczymi i corocznymi okresami składania deklaracji podatkowych. Te dwa wydarzenia w tym roku się zbiegają. Maraton wyborczy potrwa do 17 czerwca (po prezydenckich będą 10 i 17 czerwca wybory parlamentarne), a termin składania oświadczeń podatkowych mija z końcem maja. Tegorocznym zarzewiem bitwy o pieniądze stało się wystąpienie François Hollande'a, przywódcy socjalistów i życiowego partnera Ségole`ne Royal, kandydatki na prezydenta. Przyjął on arbitralnie miesięczne uposażenie powyżej 4 tys. euro netto za wyznacznik bogactwa Francuzów i zażądał, by takich krezusów dodatkowo opodatkować, czym sprowokował rodzinną kłótnię na temat: kto jest bogaty, a kto nim nie jest? W regionie paryskim, a tym bardziej w Paryżu, dysponowanie czterema tysiącami miesięcznie nie jest żadnym synonimem bogactwa czy zamożności - przekonują paryżanie. Astronomiczne ceny nieruchomości i czynszów oraz drożyzna codziennego życia wykluczają taką klasyfikację. Inaczej jest na francuskiej prowincji, gdzie za 4 tysiące można dość komfortowo żyć. 4 tys. euro miesięcznie to 48 tys. do zadeklarowania fiskusowi w rocznym oświadczeniu podatkowym. Dla porównania zobaczmy, jak na tym tle - według oficjalnych danych - wyglądają uśrednione roczne dochody kilku wybranych zawodów. Robotnicy deklarują fiskusowi 38 400 euro; nauczyciele - 42 tys.; pielęgniarki - 42 800; urzędnicy państwowi niezajmujący kierowniczych posad - 44 tys., a na kierowniczych posadach - 66 tys.; hurtowi handlowcy - 81 tys. (drobny handel 18 300); lekarze specjaliści - 145 tys.; notariusze - 240 tys. Z tego zestawienia wynika, że stosunkowo niedaleko granicy bogactwa wyznaczonej przez Hollande'a są nauczyciele, urzędnicy i pielęgniarki, a lekarze nawet kilkakrotnie ją przekraczają. Oczywiście, tak nie jest. Pół miliona francuskich rodzin kwalifikuje się jako "relatywnie bogate". Ale ich fortuna to nie tyle zarobki, co rodzinny majątek dziedziczony z pokolenia na pokolenie. Bogactwo Francuzów opiera się przede wszystkim na wartości tego majątku, wynoszącego ok. 165 tys. euro na statystyczną rodzinę. Dobra szacowane na więcej niż 382 tys. posiada 10 proc.; 61 proc. rodzin jest właścicielami swoich mieszkań (wskaźnik ten przekracza nawet 75 proc. wśród 60-latków). Mimo że to jedne z najwyższych wskaźników w Europie, Francja liczy proporcjonalnie mniej bogaczy niż jej sąsiedzi. Zaledwie 116 podatników deklaruje fortunę wyższą niż 75 milionów euro, to jest 10 razy mniej niż w Wielkiej Brytanii czy Szwajcarii. Ekonomista Michel Godet twierdzi, że przyczyną jest nowy francuski sport narodowy, jakim staje się "fiskalna ucieczka" za granicę, by uniknąć wysokich podatków. Rocznie 100 tys. Francuzów opuszcza kraj, głównie po to, by osiąść w którymś z podatkowych rajów. Państwo, pointuje ekonomista, które wymusza swoimi decyzjami ucieczkę swych zamożnych obywateli - ubożeje.