Dokument powstał 21 maja 1941 roku i wygląda na listę transportową. Jak podkreśla Szymon Kowalski , jest to najprawdopodobniej oryginalne obozowe pismo. Zostanie jednak poddane specjalistycznym badaniom w pracowni konserwatorskiej, które ostatecznie pozwolą ocenić jego autentyczność.Dla funkcjonującego w dawnym niemieckim obozie Archiwum każdy kolejny, oryginalny dokument, który zostanie przekazany do zbiorów, jest "wprost bezcenny", ponieważ - jak przypomina Kowalski - większość oryginalnej dokumentacji została zniszczona przez esesmanów w styczniu 1945 r. w czasie likwidacji i ewakuacji obozu. Jak dokument trafił do Łodzi? - W tym przypadku szczególnie interesujący jest fakt, jak dokument trafił do Łodzi - podkreśla Szymon Kowalski. - Ponieważ nosi ślady nadpalenia, nasuwa się przypuszczenie, że mógł zostać odnaleziony na terenie byłego obozu Auschwitz w okresie tuż po wyzwoleniu i został zabrany "na pamiątkę" do Łodzi - zaznacza w rozmowie z Interią. Jego zdaniem osoba, która go znalazła, mogła być spokrewniona z więźniem figurującym na liście lub zabrała go w związku z tym, że dotyczył Łodzi. Zapewnia, że sprawa ta zostanie dokładnie zbadana. Zauważony podczas skontrum Z pierwszych informacji, udostępnionych przez Bartosza Bartyzela, dowiedzieliśmy się, że lista została znaleziona w szkolnej bibliotece. Szymon Kowalski w rozmowie z Interią dodaje, że znajdowała się ona w książce "Dzieje wojen i wojskowości w Polsce" Tadeusza Korzona (wyd. 1923 r.,t. III). Odkryto ją w czasie skontrum w bibliotece szkolnej II LO im. G. Narutowicza w Łodzi. Dyrektor szkoły, w której trafiono na listę, podkreśla, że w pierwszej kolejności potraktowano pożółkłą kartkę jako ciekawostkę. Dopiero po tym, jak zauważono, że kartka jest opisana "Politische Abteilung" i "Konzentrationslager Auschwitz", a na niej znajdują się nazwiska osób, daty urodzenia i obozowe numery, natychmiast zgłoszono sprawę do Muzeum. Co się dzieje ze znalezionymi dokumentami? Gdy do Muzeum dociera informacja o znalezieniu związanych z dawnym obozem dokumentów, podejmuje się odpowiednie kroki. - Zazwyczaj pozyskujemy dokumenty od rodzin byłych więźniów Auschwitz. Jest to głównie korespondencja obozowa (listy oraz karty pocztowe) wysyłane przez więźniów do najbliższych; także dokumenty informujące o śmierci więźnia takie jak telegramy zawiadamiające o zgonie czy akty zgonu - mówi Szymon Kowalski. Zaznacza, że "po otrzymaniu takiej informacji prosi się o nadesłanie kopii (skanów) przedmiotowych dokumentów w celu ich wstępnego rozeznania". - Sprawdzamy także, jakie informacje posiadamy o danym więźniu - dodaje. Kolejny etap to ustalenie formy przekazu i sposobu odbioru. Zwykle - jeśli mówimy o formie - są to darowizny. - Często zdarza się, że rodziny chcą osobiście przyjechać do Muzeum i przekazać nam dokumenty - mówi w rozmowie z Interią Kowalski. Wskazuje również na możliwość odebrania dokumentów bezpośrednio od członków rodziny. - Na przykład w piątek w Łodzi odbieraliśmy list obozowy od córki byłej więźniarki KL Auschwitz - przypomina. 11 marca do Archiwum Miejsca Pamięci trafiła również niezwykle obszerna, unikatowa kolekcja obozowych listów Tadeusza Łukasiewicza - więźnia zarejestrowanego pod numerem 16941. Łukasiewicz, jak czytamy na stronie auschwitz.org, został przywieziony do Auschwitz 29 maja 1941 r. z Warszawy. Tym samym transportem, co Maksymilian Kolbe. Ewelina Karpińska-Morek