Lekarz z przychodni rejonowej powiedział panu Arkadiuszowi, że będzie mógł przyjechać stwierdzić zgon dopiero za około trzy godziny, ale kielczanin nie chciał czekać. Postanowił ponownie zadzwonić na pogotowie i sprowadzić karetkę podstępem. Powiedział, że... jego babcia poruszyła ręką, ratownicy przyjechali błyskawicznie. Środowisko lekarskie jest oburzone. W Centrum Ratownictwa Medyczne w Kielcach dziennikarze portalu echodnia.eu usłyszeli, że przez takie skandaliczne zachowanie, karetka mogła nie zdążyć na czas do osoby, która naprawdę potrzebowała pomocy. Pan Arkadiusz jednak tłumaczy: "A co byłoby, gdyby moja babcia faktycznie jeszcze żyła? Nie jestem lekarzem i nie potrafię stwierdzać zgonu". - Nie ma określonego czasu czekania na stwierdzenie zgonu - tłumaczy z kolei Marta Solnica, dyrektor Świętokrzyskiego Centrum Ratownictwa Medycznego w Kielcach.