- Chciałabym wiedzieć, że kiedy nastąpi realne zagrożenie, NATO natychmiast, a nie po uzgodnieniach politycznych, udzieli nam pomocy. Nie wiem tego. Może konieczne są zmiany funkcjonowania sojuszu? - dopytywała Anna Szymańska-Klich, prezes Fundacji Instytut Studiów Zagranicznych, gospodarz konferencji Nowy Kształt Euroatlantyckiej Polityki Bezpieczeństwa po Szczycie NATO w Walii. Na tak postawione pytanie próbował odpowiedzieć dr Andrew Michta. - Należy stworzyć warunki odstraszania, żeby do sytuacji ekstremalnej nie doszło, albo ryzyko jej wystąpienia było bardzo niskie. Domagam się, aby obecność sił NATO w punktach strategicznych była permanentna. Trwałe instalacje wojsk amerykańskich i sojuszników NATO to kluczowa, jakościowa różnica. Rotacyjna formuła, przyjęta na szczycie, wysyła Rosji niebezpieczną wiadomość. To dążenie do deeskalacji kryzysu, a nie skuteczna metoda odstraszania - powiedział dr Michta. Postanowienia z Newport pracownik CSIS w Waszyngtonie traktuje jako wstęp do rozmów o bezpieczeństwie. To pierwsze kroki, które pokażą kierunek działań NATO. Teraz, przekonuje, konieczne są konkretne decyzje, mające pełnić rolę straszaka na ewentualną politykę Moskwy. - Ciągła obecność w krajach zagrożonych na Wschodzie jest podstawą. Szerzej wykorzystać można Szczecin, stworzyć dowództwo zajmujące się obszarem wschodnim sojuszu. Potrzeba tego rodzaju działań, potrzeba jasnej wiadomości. NATO nie odpowiedziało militarnie na Ukrainie, bo nie jest ona członkiem sojuszu, ale w przypadku innych państw nie ma miejsca na dwuznaczność. Rosja musi wiedzieć, jaka byłaby odpowiedź. Kraje nadbałtyckie, Rumunia i Polska, to kluczowe miejsca - podkreślił dr Michta. - W przypadku Ukrainy popełniliśmy błąd. Rozumiem argumenty polityczne, chęć zakończenia kryzysu bez strat w ludziach, ale armia ukraińska jest w odwrocie, nie jest w stanie działać samodzielnie, tak jak na początku działań zbrojnych. Nie ma broni przeciwpancernej i przeciwlotniczej, nie może dać większego oporu, dlatego pełna inicjatywa jest po stronie rosyjskiej. Pamiętajmy, że ten akt agresji podważył układ terytorialny w Europie - dodał dr Michta.