Program ruszy w lutym 2017 roku. Rotacyjne turnusy ćwiczebne amerykańskiej brygady wojsk pancernych (ok. 4200 żołnierzy) odbędą się w Polsce, Rumunii, Bułgarii, na Litwie, Łotwie i Estonii. Do magazynów krajów Europy Środkowej i Wschodniej trafią czołgi, transportery opancerzone i haubice. "Skromna reakcja na agresywną politykę Rosji" Symboliczny krok USA - Bez wątpienia jest to znaczące wzmocnienie wojsk USA w Europie. Będzie to trzecia i najsilniejsza amerykańska brygada na kontynencie, uzbrojona w najcięższy sprzęt. Wobec tego siła uderzeniowa i potencjał odstraszania NATO wzrośnie. Przede wszystkim symbolicznie, ponieważ przed trzema laty w ramach reorientacji polityki USA na Pacyfik, wycofano ostatnie amerykańskie czołgi z Europy - podkreśla w rozmowie z Interią dr hab. Marcin Lasoń Ekspert z Wydziału Nauk o Bezpieczeństwie Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego zwraca uwagę, że nie przez przypadek zdecydowano się na rotacyjną obecność amerykańskich żołnierzy w Europie, a nie na stałe bazy NATO na wschodniej flance Sojuszu. - Jest to pewnego rodzaju sztuczka, która ma zadowolić USA, państwa NATO z Europy Środkowej i Wschodniej, a także Niemcy. W ten sposób mogą podkreślać, że nie łamią umowy NATO-Rosja z 1997 roku. Niemcom bardzo na tym zależy, chociaż Rosja niejednokrotnie łamała już swoje międzynarodowe zobowiązania - wyjaśnia nasz rozmówca. Wielkie koszary Rosji W jaki sposób obecność amerykańskich żołnierzy może przełożyć się na bezpieczeństwo Polski? Czy skutecznie zatrzyma ewentualne mocarstwowe zapędy Władimira Putina? - Ze względu na położenie, koncentracja tej brygady w Polsce może być większa, ale jej obecność będzie miała charakter wyłącznie symboliczny. Przecież pojedyncza brygada nie zrównoważy przewagi w wojskach konwencjonalnych, jaka jest po stronie rosyjskiej. Obwód Kaliningradzki to jedne wielkie koszary, Amerykanie nawet nie planują sprowadzenia tutaj sił, które miałyby im sprostać. Chodzi tylko o utrwalenie przekonania, że w danym państwie jest żołnierz amerykański, a atak na nie będzie oznaczał również atak na niego. W to ma wierzyć przeciwnik. I sojusznik - uważa dr hab. Marcin Lasoń. W opinii eksperta ds. bezpieczeństwa Polska po uruchomieniu programu Pentagonu będzie mniej narażona na rosyjską agresję, jeśli uznać takie zagrożenie za realne, ale decyzja USA o wzmocnieniu wschodniej flanki powinna stanowić tylko część skutecznej polityki bezpieczeństwa - oprócz wsparcia sojuszników niezbędne jest utrzymanie wysokiego poziomu własnej armii. Zagrożenie dla Polski Pytanie, jak na ruch Stanów Zjednoczonych odpowie Moskwa. Ambasador Rosji przy NATO Aleksander Gruszko oznajmił, że decyzja o wzmocnieniu wschodniej flanki Sojuszu negatywnie wpłynie na bezpieczeństwo Europy. - Rosja będzie mówiła o zbliżaniu się do jej granic obcych wojsk, będzie przerzucała swoich żołnierzy i sprzęt, np. do Obwodu Kaliningradzkiego. Może wcześniej rozmieścić tam Iskandery (pociski balistyczne krótkiego zasięgu), niż w 2018 roku, jak planowano. To będzie gra przed własnym społeczeństwem i przed światem. Rosja chce znów zostać uznana za globalne mocarstwo - tłumaczy dr hab. Marcin Lasoń. Amerykańscy żołnierze mają chronić Europę Środkową i Wschodnią przed potencjalną agresją ze strony Rosji, ale czy - w obliczu krwawych zamachów terrorystycznych Państwa Islamskiego - mocarstwowe zapędy Kremla są dziś największym zagrożeniem dla Polski i tej części Starego Kontynentu? - Wydaje mi się, że zagrożenie dla Polski ze strony Rosji i terroryzmu jest wyolbrzymiane, chociaż to drugie nabiera realnych kształtów w obliczu zbliżającego się szczytu NATO, a przede wszystkim Światowych Dni Młodzieży. Nie oznacza to jednak, że nie ma realnych podstaw do obaw i poczynienia z tego powodu przez wszystkie służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo państwa odpowiednich przygotowań. Mało realna jest agresja Rosji na Polskę. Z drugiej strony przez lata pisano, że ryzyko konfliktu zbrojnego w Europie jest znikome, ale wydarzenia na Ukrainie kazały nam zrewidować ten osąd. Podobnie może stać się z zagrożeniem terrorystycznym - zaznacza nasz rozmówca. - Należy przy tym pamiętać, że oba zagrożenia mają różny charakter. Jedno godzi w samo istnienie państwa, drugie zaś koncentruje się wokół jego bezpieczeństwa wewnętrznego i ewentualnego wpływu na politykę państwa. Niezależnie od tego należy zachować ostrożność i być przygotowanym na każdą ewentualność - konkluduje dr hab. Marcin Lasoń. Dariusz Jaroń