- Jak nożem uciął... - mówi ks. Waldemar Matysiak, chrystusowiec z parafii Świętego Krzyża w Minneapolis. Tak określali to, co się stało, świadkowie i ofiary katastrofy. Jednym ze świadków był James Butel, który jechał mostem kwadrans przed zawaleniem. Być może ten kwadrans go ocalił... Z kolei 20 metrów ocaliło znanego trenera NBA (Detroit Pistons) Flipa Saundersa. Jechał z córką, kiedy most runął za ich autem. - To było jak huk bomby lotniczej. Wyskoczyłem z samochodu. Zobaczyłem, że w autobusie krzyczą przerażone dzieci. Wyciągnąłem komórkę i wybrałem: 911. Było krótko po godz. 18, w środę 1 sierpnia br. Liczącym 40 lat mostem na drodze międzystanowej I-35 przechodzącej przez Minneapolis sunął na zachód sznur samochodów. Pas ruchu w przeciwną stronę był w naprawie. Ks. Matusiak: To są w zasadzie dwa osobne mosty obsługujące drogę I-35, główną arterię miasta wiodącą do potężnego portu lotniczego i największego na świecie centrum handlowego Mall of America. Przejeżdża tędy dziennie 140 tysięcy pojazdów... Drugi cud Krzyża W Minneapolis żywym dowodem cudu jest 26-letni Meksykanin o nazwisku - nomen omen - Marcelo Cruz, czyli Krzyż. Siedem lat temu, gdy mieszkał w Karolinie Północnej, znalazł się w złym czasie w złym miejscu. Na ulicy wybuchła strzelanina gangsterów z policjantami. Cruz dostał kilka kul i padł na ziemię we krwi i bez czucia. Policjanci zapakowali go w plastykowy worek na zwłoki. W drodze do kostnicy odzyskał przytomność i to go ocaliło. Przeszedł kilka operacji, ma sparaliżowaną część ciała, porusza się na wózku inwalidzkim. Nowe życie odnalazł w Minneapolis. Może się poruszać po mieście specjalnie przystosowanym vanem. Tak też było w środę. - Jechałem mostem. Kiedy nagle się zapadł, pomyślałem, że to trzęsienie ziemi. Widziałem, jak jadące przede mną auta spadają do rzeki. Jedno po drugim. Jeden, dwa, trzy... siedem... dwanaście... Myślałem, że nie ma już dla mnie ratunku - wspomina. Cruz zaczął się modlić. Twierdzi, że był gotowy na śmierć. Postanowił jednak walczyć do końca. Używając hamulców, zaczął tak manewrować zsuwającym się pojazdem, że ten skręcił w bok i oparł o betonową balustradę rozdzielającą pasy ruchu. Dosłownie piętnaście metrów przed "przepaścią" w nurty Missisipi. Walce o życie syna kibicowała matka, pozostająca w telefonicznym z nim połączeniu. Kobieta głośno modliła się do Matki Boskiej z Guadelupe. Ameryka mówi, że Cruz drugi raz przeżył dotyk śmierci. Jego drugi cud. Pawlenty i Rybak Tak nazywają się gubernator stanu Minnesota i burmistrz Minneapolis. Poza polskim pochodzeniem zdaje się ich łaczyć niewiele. Tim Pawlenty to ultrarepublikanin, protegowany Dicka Cheneya i zwolennik wojny irackiej. Z kolei Raymond Thomas Rybak to liberalny demokrata, krytyk polityki Busha i przeciwnik "awantury irackiej". Katastrofa mostu natychmiast zmobilizowała obu do akcji pomocy. Policja, służby ratownicze i medyczne, ciężki sprzęt oraz - odgrywający kluczową rolę - nurkowie. Kiedy powstaje ten tekst, doliczono się siedmiu ofiar śmiertelnych i 79 rannych, ale 32 osoby uznane zostały za zaginione. Istnieje prawdopodobieństwo, że ich zwłoki mogą znajdować się w nurtach rzeki. Widoczność w niej nie przekracza pół metra, nurkowie szukają niemal po omacku. Burmistrz Rybak skierował do mieszkańców odezwę, solidaryzując się z nimi w tragedii, nawołującą do ofiarności oraz zapowiadającą wyjaśnienie przyczyn katastrofy. Gubernator Pawlenty dość pośpiesznie wypowiedział się na temat "specyficznej konstrukcji" mostu oraz tego, że kontrole nie wykazywały żadnych zagrożeń. Załatwił doraźną 5-milionową pomoc z Waszyngtonu. Mosty są przedmiotem amerykańskiej dumy i istotnym elementem systemu komunikacyjnego. Niektóre z nich, jak choćby Golden Bridge czy nowojorskie Brooklyn Bridge i Varrazano Bridge, są wręcz ikonami kulturowymi. Mosty powinny Amerykanów zachwycać, a nie zabijać. Robert Racot, Minneapolis