Agnieszka Burzyńska: Miało być pięknie, a wyszło jak zawsze. Plan: premier Gliński, polityka merytoryczna - runął, w najnowszym sondażu TNS dla TVP Info PiS 9 punktów w dół, Platforma 9 punktów w górę. Przyzna pan szczerze: "zawaliliśmy, prezes zawalił"? Adam Hofman: - Nie ma sprzeczności między polityką merytoryczną, a zajmowaniem się prestiżem państwa, wyjaśnieniem katastrofy. To jest taka bajka, którą próbuje się nam od dawna wmówić - że my musimy być mili i nie zajmować się rzeczą kontrowersyjną, jaką jest Smoleńsk, a wtedy być może nawet część elit władzy, mediów da nam rządzić. Ale ta ostra reakcja zaszkodziła wam, przyzna pan to. - Widać było te pierwsze sondaże po samej sprawie trotylu - one nie dawały tak wielkich różnic. Potem akcja - rzeczywiście tydzień byliśmy mocno grillowani, walcowani - to przyniosło efekt. Ale ja się tym nie przejmuję, bo przeżywałem już niejedną taką wojenkę, która kończyła się w sondażach tak, jak teraz. Jestem rzecznikiem już dość długo. Wszystko da się odrobić. Czyli co? Czyli Platforma zawaliła. Wam. - Nie, nie Platforma zawaliła, tylko... ...tylko my zawaliliśmy. - Nie. My robimy swoje. Widzi pani, to jest taki dowód na tezę, o której mówimy od dawna - zajmujemy się Smoleńskiem, mimo że nie zawsze przynosi nam to zyski sondażowe. Jasne. Ale my to będziemy robić, dlatego że to jest rzecz dotycząca prestiżu państwa i wyjaśnienie tej katastrofy jest niezbędne. "Od znajomych w PiS wiem, że rano zapadła decyzja, żeby artykuł o trotylu komentować na miękko" - mówił Michał Kamiński. Potwierdzają to zresztą twitterowe wpisy Andrzeja Dudy na zasadzie: "poczekajmy, ostrożnie". Co się wydarzyło od poranka do wystąpienia prezesa? - Michał Kamiński nie jest źródłem wiarygodnym. To jest człowiek, który pracuje dla Platformy Obywatelskiej. Jest najemnikiem, takim skrytobójcą, który tylko za każdym rogiem chętnie by sztylet w Prawo i Sprawiedliwość wbijał. Nic się nie wydarzyło. Ale ja panu przeczytam wpis Andrzeja Dudy: "Proponuję zachować daleko idący spokój. Wszystko wymaga rzetelnej weryfikacji, mimo straty 2,5 roku. Sprawa jest zbyt poważna na emocje". To cały wpis. Emocje jednak wygrały, dlaczego? - Nie emocje wygrały. My oprócz trotylu z "Rzeczpospolitej", czyli tego, co potwierdzili Cezaremu Gmyzowi biegli, mieliśmy inne dane. My już od dawna mówimy, że jedyną prawdopodobną teorią, która wyjaśnia wszystko, jedynym rozwiązaniem, jest wybuch i działalność osób trzecich. Stu naukowców, tydzień wcześniej duże konferencje na UKSW, badania rejestratora lotu... Trotyl nie był więc niczym nowym. Czy Andrzej Seremet rozmawiał z prezesem przed tą komisją (posiedzeniem zespołu Antoniego Macierewicza, zajmującego się katastrofą smoleńską - RMF FM)? - Rozmawiał, ale po komisji, ponieważ to ze strony Jarosława Kaczyńskiego wyszła chęć, by spotkać się z prokuratorem Seremetem i z nim parę rzeczy wyjaśnić. Pojawiła się taka informacja, że Andrzej Seremet rozmawiał już przed komisją i miał ostrzegać. - Nie, telefon był po komisji - po zespole parlamentarnym i komitecie politycznym. Po godzinie 12 prokurator generalny Andrzej Seremet zgodził się spotkać na 15:30 i odpowiedział przez telefon, że nie on będzie na konferencji, tylko prokuratorzy wojskowi i to było wszystko. Nic nie zasugerował, nie powiedział, że zaprzeczy, tylko powiedział, że wojskowi prokuratorzy odniosą się do tych faktów. Czyli uznaliście, że tak będzie. "Gdy obserwuje się polityczny dialog w Polsce, to właściwie trudno nie być przerażonym, do jakiego stopnia język polityczny stał się brutalny, a gra polityczna nieodpowiedzialna" - to słowa Zbigniewa Brzezińskiego. Cóż w nich nieprawdziwego? - Ja sądzę, że jak się całość tej wypowiedzi czyta, to widać, że na arenie międzynarodowej, za granicą, w Stanach Zjednoczonych - wiedza o katastrofie skończyła się na raporcie MAK-u. To jest duże zaniedbanie tego rządu, bo gdyby więcej - to co po MAK-u udało się w Polsce wyjaśnić - wiedział Zbigniew Brzeziński, być może by się tak nie wypowiedział. Ale "ze stron osób stojących bardzo wysoko na szczeblu politycznym wszystko to zmierza do podważenia fundamentów i szacunku dla Polski, dla polskiej demokracji". To też są jego słowa - i też są nieprawdziwe? - Ja nie wiem jak czyta to profesor Brzeziński, ja czytam tę polską politykę po katastrofie smoleńskiej tak: Donald Tusk uznał, że nawet jeśli tam był zamach to w jego interesie, w interesie rządu, nie należy o tym mówić - należy to zamiatać pod dywan. Niestety to jest gra w interesie Rosji. Rosja od dawna stosuje wobec Polski strategię izolacji wobec Unii Europejskiej, izolacji wobec NATO i Donald Tusk świadomie, lub nieświadomie gra razem z Rosją. A czym są w takim razie słowa Prezesa o zbrodni i matactwie? Tam jest jasna sugestia, że Polski rząd brał udział przynajmniej w matactwie przy okazji tej niesłychanej zbrodni. I to jest właśnie podważanie fundamentów i szacunku. - Ale trzeba nazywać rzeczy po imieniu. Polski rząd po katastrofie brał udział w matactwie i to jest oczywiste. A w którym momencie? - Oddanie śledztwa Rosjanom - raz. Nie żądanie zwrotu naszych dowodów - dwa. Fałszywe - chociażby na RBN - fałszywe stenogramy, które się pojawiały - trzy. Wersja Radosława Sikorskiego na godzinę po katastrofie, mniej niż godzinę, "to wina pilotów, cztery lądowania". To wszystko, smsy Platformy Obywatelskiej, to wszystko jest matactwem. To raz. Ale kto zamordował? - No właśnie. I teraz pytanie. Czy stwierdzenie, jeżeli tam był zamach - a duża część Polaków tak uważa, naprawdę duża część Polaków tak uważa, uważamy tak my - to jeśli tak było, to nie jest to zbrodnia? To to nie jest straszna zbrodnia jeżeli ktoś dopuścił do tego typu rzeczy? A kto? Ale to już wiemy? - Nie, wiemy, my uważamy, że to był zamach, ale kto - nie wiemy. "Odraczamy konstruktywne wotum nieufności na czas po negocjacjach unijnego budżetu" - mówił w tym studiu Joachim Brudziński. To wasz sposób na wygaszenie premiera Glińskiego? - Nie. To nasz sposób na to, by pokazać, że chyba bardziej niż Donald Tusk zabiegamy o pieniądze dla Polski - czyli ponad 300 miliardów na spójność i resztę. No premier wczoraj mówił o 400 miliardach. Co prawda połączył politykę rolną z spójnością... - Więc jak łączymy to 500, nie 400. Mi wychodziło 480. - Ja mówię łącznie, z podwyższeniem dopłat rolnych. Czyli to wychodzi: 330 - spójność, 170 - rolnictwo. Rzeczywiście fascynujące było to oświadczenie. Będzie jakaś reakcja w tej sprawie? - Tak, bo wczoraj zebraliśmy głosy, ale będziemy to jeszcze robić - dlatego, że Donald Tusk potraktował Polaków jak głupców. Uznał, "słuchajcie, ciemny lud to kupi". Pojechał Kurskim wczoraj ewidentnie, to znaczy - że można połączyć wszystko i obniżyć o 100 miliardów i powiedzieć: dobrze, no to teraz ja walczę. Śmieszne. Zsumował i obniżył oczekiwania Polski. To jest dla mnie i dla ekspertów, którzy już dziś mają różne publikacje w różnych miejscach - jasny sygnał białej flagi. Kapitulacja. Pełna kapitulacja. To na koniec: gdzie będzie prezes 11 listopada? Czy będzie odzyskiwał Polskę? - Pan premier Kaczyński i całe kierownictwo partii - będziemy rano pod pomnikiem Piłsudskiego i Dmowskiego. Tam będzie krótki briefing, krótki apel. O spokój? - Między innymi. Ale potem będziemy pod pomnikami tych twórców naszej niepodległości, które są tu w Warszawie i wyjedziemy na Wawel - do twórcy niepodległości, marszałka Piłsudskiego i pana prezydenta Kaczyńskiego - przywódcy, który tę niepodległość umacniał. Cały komitet jedzie na Wawel? - Wszyscy z kierownictwa partii, tak. My jesteśmy wtedy w Krakowie. To posłowie nie będą brali udziału w marszach? - Być może będą, ale nie jako Prawo i Sprawiedliwość, ale jako posłowie. Na swoją rękę, na swoją odpowiedzialność. Kierownictwo partii jest w Krakowie. A dlaczego nikt z kierownictwa nie odzyskuje Polski? - Każdy ten dzień czci, celebruje, jak uważa za stosowne. prawo i Sprawiedliwość uznało, że w ten dzień warto oddać wszystkim twórcom niepodległości, i przywódcom, którzy ją umacniali, hołd.