Po pierwsze: fragment Tarczy jest u naszych południowych sąsiadów umieszczony nie na Morawach, tylko w samym środku Czech - a więc jeszcze dalej od Persji i Korei... Ciekawe przy tym, że mieszkańcy okolicznych wiosek jakoś nie protestowali, gdy najpierw założono tam bazę Luftwaffe, a potem Armii Czerwonej... Tamte ustroje miały przynajmniej jedną dobrą stronę: energia ludzka nie szła na protesty... Po drugie: zapomniałem, że ludy Kaukazu uwielbiają opowiadać bajki i koloryzują jak się da, więc dałem się nabrać na oświadczenia Osetyńców, że w ataku artyleryjskim na Tskhinvali zginęło ponad 1500 osób. Rosjanie (a są tam głównie rosyjscy lekarze) twierdzą, że zginęły 134 osoby. Ponadto zginęło 74 żołnierzy Federacji - a wg danych gruzińskich zginęło 150 żołnierzy Republiki. W sumie skala tej wojny, o której (z braku innych sensacyj w naszych nudnych czasach) mówi "cały świat" - czas trwania, liczba ofiar - jest niemal dokładnie taka sama jak "zamachu majowego", w którym tow. "Ziuk" obalił centro-prawicowy rząd śp. Wincentego Witosa i przystąpił do "sanacji" - czyli konsekwentnej budowy ustroju korupcji i niesprawiedliwości, czyli socjalizmu; na szczęście: w wersji o wiele łagodniejszej, niż na wschód i na zachód od Polski, za co Mu chwała. A dyć mógł ostrzej. Po dwóch latach socjaliści i komuniści - rozczarowani, że nie robi tego ostrzej - przeszli do opozycji. To powsadzał ich do należnych im miejsc, czyli do więzień. Bardzo słusznie. "Więzienia to uniwersytety klasy robotniczej" - czyż nie? Nie. Czego nie ma w internecie, to nie istnieje. A w Sieci tej słynnej pół wieku temu frazy nie ma w ogóle!!! Wracamy do Osetii. Moskwa postanowiła wreszcie uznać niepodległość Osetii Płd. i Abchazji. Faszyzujące reżymy w całej Europie (a i USA) podniosły wrzask - zupełnie nieusprawiedliwiony, bo same uznały (nie wszystkie...) niepodległość Kosowa. Poza tym Osetia Płd. (w odróżnieniu od Północnej!) nie leży w ogóle w Europie (Abchazja jest dokładnie na granicy, gdzie Kaukaz schodzi do M. Czarnego...), więc konwencja o "niezmienianiu siłą granic w Europie" w jej przypadku nie obowiązuje. Gdy kupieni durnie z reżymowej prasy zastanawiają się, dlaczego Moskwa uznała niepodległość tych republik - my wyjaśnimy, dlaczego nie zrobiła tego do tej pory! Przecież mogła - zwłaszcza po aferze z Kosowem. Otóż miała dwa poważne powody. Po pierwsze: były to dwa ciernie tkwiące w Gruzji. Dzięki temu Rosja mogła destabilizować sytuację w Gruzji - mogła też obiecywać, że za cenę ustanowienia tam przyjaznego Federacji reżymu, pozwoli Gruzinom połknąć te dwie mniejszości narodowe. Po ustanowieniu między nimi a Gruzją granicy państwowej te możliwości niemal całkowicie znikają. Po drugie: na Kremlu świetnie wiedzą, że sytuacja formalna Abchazji jest dokładnie taka sama jak np. Czeczenii, Kałmucji czy Tatarii. A w takiej Czeczenii p. Ramzan Kadyrow ma bardzo mocną pozycję, odnosi ogromne sukcesy gospodarcze (wprowadził wolny rynek zasilany w dodatku pieniędzmi, które wytargował od Moskwy...) i cieszy się ogromnym zaufaniem ludności. Emigranci polityczni z rebelianckiej "Republiki Iczkerii" wracają do kraju, zresztą cała gwardia p. Kadyrowa to dawni mudżaheddini!! Kreml słusznie obawia się, że p. Kadyrow może wyciąć taki sam numer, jaki zrobił Sowietom śp. Mikołaj Ceauşescu (za co sowieccy agenci rozstrzelali Go z żoną bez litości jak tylko dostali Ich w swoje łapska) i ogłosić niepodległość. Po uznaniu niepodległości Abchazji Moskwa byłaby w znacznie trudniejszej sytuacji moralnej. A p. Kadyrow to bardzo inteligentny polityk...