Do tragedii doszło dwa tygodnie temu, jednak sprawa dopiero teraz ujrzała światło dzienne. W szwajcarskiej gazecie znalazły się informację m.in. dotyczące tego, że Polka miała pracować jako tancerka w jednym z nocnych klubów. 47-latek był jej znajomym, jednak nie wiadomo dokładnie, jaka łączyła ich relacja. Szwajcar zamordował 25-latkę w jednym z pokoi w hotelu Dolder, a następnie przewiózł jej zwłoki do swojego mieszkania, gdzie ukrywał je przez dziewięć dni. Kiedy Polka miała przyjechać odwiedzić swoją rodzinę, a nie dawała znaku życia, jej bliscy zaniepokoili się. 25-latka miała zarezerwowany lot do kraju, jednak w ogóle nie stawiła się na lotnisku. Rodzina kobiety postanowiła skontaktować się z jej szefem, który, jak pisze "Blick", ustalił, że dziewczyna ostatnio była widziana w towarzystwie 47-letniego Roberta S. Wówczas powiadomiona została policja, która dokonała aresztowania Szwajcara, po tym, jak funkcjonariusze odkryli, że mężczyzna ukrywa w swoim mieszkaniu zwłoki kobiety. Jak donosi polski portal echodnia.eu rodzina młodej kobiety pojechała właśnie do Szwajcarii, aby wyjaśnić całą sprawę. Szwajcarska policja wyjaśnia dokładne okoliczności i motywy zbrodni.