"Niestety nie jestem na Malcie. Przygotowuję się do mojej pierwszej Rady w Warszawie. Językowo i merytorycznie. Nie korzystam ze środków UE" - napisał premier. - I will polish my English - żartował, obiecując jednocześnie Tusk podczas pierwszego wystąpienia po nominacji na szefa Rady Europejskiej. Brytyjski dziennik poinformował wczoraj, że Tusk korzysta z kursu, który kosztuje 21 tysięcy euro i są to pieniądze pochodzące z Unii Europejskiej. UE przeznacza bowiem właśnie tyle pieniędzy na kursy językowe dla nowych urzędników wysokiej rangi. Warunkiem jest jedynie nauka 5 godzin dziennie. "Angielski Donalda Tuska jest niepewny, a francuski nie istnieje, a Polska siedzi przy unijnym stole dopiero od 2004 roku" - można było przeczytać w gazecie.