Dziewczyna kupiła tabletki w sieci. Chciała szybko schudnąć, dlatego zamiast maksymalnej dopuszczalnej dawki, zażyła o wiele więcej tabletek. Dokładnie o sześć więcej, niż wynosi dawka śmiertelna. 12 kwietnia w porze obiadu Eloise Aimee źle się poczuła. Pojechała do szpitala w Shrewsbury, gdzie trafiła na oddział toksykologiczny. Lekarze byli bezradni. Nie mieli antidotum, mogli jedynie próbować ustabilizować stan pacjentki. Trzy godziny później dziewczyna zmarła. Tabletki, które zakupiła w internecie, miały w swoim składzie substancję o nazwie DNP (dinitrofenol). Wzięła o wiele więcej, niż zalecał producent, ponieważ nie zdawała sobie sprawy ze śmiertelnego zagrożenia. "Ilu z nas kiedykolwiek pomyślało: skoro jedna tabletka działa i nic złego się nie dzieję, dlaczego miałabym nie wziąć kolejnej i jeszcze jednej? Nie zdawała sobie sprawy z zagrożenia. Śmiertelne może być już zażycie dwóch tabletek, moja córka wzięła ich osiem" - relacjonuje matka Eloise Aimee. Zawierające DNP tabletki "wypaliły" organizm zmarłej kobiety od wewnątrz. Policja sprawdza, gdzie Eloise Aimee zakupiła środki odchudzające, a także - wraz z organizacjami prozdrowotnymi - ostrzega przed następstwami zażywania tego typu tabletek. "Moja córka nie chciała odebrać sobie życia. Była nieświadoma zagrożenia. DNP to nie jest magiczna tabletka odchudzająca. To silna, śmiertelna toksyna. Przyspiesza metabolizm do poziomu, którego czasami nie sposób zatrzymać. Skutki są opłakane" - dodaje matka zmarłej studentki.