Na ostatniej sesji Rady Miejskiej w Jędrzejowie miała być podjęta uchwała w sprawie zmian w budżecie miasta i gminy na 2008 r., wzrosły bowiem o 830 tys. zł dochody miasta. Dodatkowe wpływy gmina zawdzięcza podatkowi od czynności cywilno-prawnych. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że wniósł je nowy podmiot gospodarczy, który pojawił się w mieście po sprzedaży przez Mariana Glitę hurtowni alkoholu. - Wiem, że nie uda mi się zaspokoić postulatów wszystkich 21 radnych, ale starałem się uwzględnić składne przez nich wnioski. Dodatkowe pieniądze będą przeznaczone na długo oczekiwane, a do tej pory odkładane inwestycje - m.in. modernizacje parków, zlewu, ul. Przemysłowej, Reymonta, Dygasińskiego - stwierdził burmistrz Marek Wolski. Radni robią sobie cyrk? Część pieniędzy miała pójść na zakup udziałów Banku Spółdzielczego w Kielcach, jednak radni się na to nie zgodzili. Pojawił się więc problem, na co przeznaczyć ok. 8 tys. zł. Radny Zdzisław Adamczyk zauważył, że plan inwestycji pokazuje, że są lepsi i gorsi mieszkańcy, ci co mieli dużo, dostali jeszcze więcej, tymczasem na drogi we wsiach nie można się doprosić. Poparł go Jan Ziembiński: - To fikcja, że burmistrz słucha postulatów wszystkich radnych. Propozycja Pawła Olszaka, by przeznaczyć 8 tys. zł na oświetlenie w gminie, nie została przyjęta. Przeszedł wniosek Adama Czajora o zakup kamienia nad remont dróg. - Dziwię się radnym z terenów wiejskich, że nie głosują za tymi wnioskami, które dotyczą spraw wsi - powiedział Paweł Olszak. - Co to jest 8 tysięcy, wobec 800 tysięcy? - pytał retorycznie Jan Ziembiński. Jego głos utonął we wrzawie zebranych na sali obrad sołtysów, którzy wołali: - Cyrk sobie robicie. Niech by i nawet było 8 tys. zł, byle było. - To jest rzeczywiście jakiś cyrk. Mamy pieniądze, możemy je wykorzystać. Tyle było wcześniejszych waszych postulatów o remonty ulic, o parki, o zlew, a tymczasem zamiast współpracować, uprawiamy politykę - nie kryjąc emocji, mówiła Maria Barańska. Najlepiej wszystko zaorać Marek Zygan zauważył, że do tej pory nikt nie chciał słuchać jego zdania, a nawet w rozmowie w cztery oczy z burmistrzem usłyszał od niego, że jego głos się nie liczy. - Takie jest nasze zbójeckie prawo opozycji, by głosować przeciw - stwierdził na koniec. Dyskusja radnych zdumiała gości zaproszonych: - To dla kogo oni są, ci radni? Dla społeczeństwa, czy dla uprawiania własnej polityki. Co mnie obchodzi, że pan radny jest niedowartościowany? Ma reprezentować moje, wyborcy interesy, a nie zaspokajać swoje ambicje- usłyszeliśmy mocne słowa. - Kiedyś jako radna dostawałam 36 zł diety. Kłóciliśmy się na sesji, ale zawsze umieliśmy się na koniec dogadać dla wspólnego dobra. Teraz radni mają prawie po 1000 zł diety i wygląda na to, że nie mają na uwadze wspólnego dobra. Najlepiej kupcie traktor i nas zaorajcie - zaproponowała Wanda Marcinkowska, sołtys z Jasionny. Uchwała nie przeszła: za - było tylko 10 radnych, 11 przeciw, w tym radni koalicji.