Sprawa dotyczy wykonanej w kieleckim szpitalu onkologicznym w maju 2002 roku amputacji piersi i węzłów chłonnych u 41-letniej Małgorzaty L. Wykonane po zabiegu badania histopatologiczne nie wykazały raka. Jeden z oskarżonych chirurgów przygotował plan operacyjny, drugi kierował zabiegiem. Prokurator zażądała we wtorek dla obu oskarżonych kary dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na cztery lata i grzywny. W jej ocenie działania oskarżonych stanowiły karalny błąd w sztuce lekarskiej. Prokuratura: To karalny błąd w sztuce lekarskiej Zdaniem urzędu prokuratorskiego oskarżeni zbyt pochopnie zdecydowali o rodzaju zabiegu operacyjnego. Z materiału dowodowego i opinii biegłych ze szczecińskiej akademii medycznej wynika, że lekarze nie zachowali należytej staranności w ocenie badań i przed podjęciem decyzji o radykalnej operacji zaniechali badania histopatologicznego zmiany. Adwokaci i oskarżeni poprosili sąd o uniewinnienie. Broniąca Janusza S. mec. Bożena Gola podkreśliła, że wynik biopsji aspiracyjnej wykonanej w Świętokrzyskim Centrum Onkologii i podpisany przez trzech specjalistów patomorfologii, wskazywał jednoznacznie na raka przewodowego. Pacjentka miała wyczuwalnego guza i powiększone węzły chłonne. Jak podnoszono, według "sław w zakresie chirurgii onkologicznej" - biegłych prof. Zygmunta Grzebieniaka i prof. Janusza Jaśkiewicza, mając tak jednoznaczny wynik, lekarze nie mogli podjąć innej decyzji. "Lekarze nie mogli podjąć innej decyzji"? Broniący Wojciecha K. mec. Jarosław Kosowski oznajmił, że u podstaw posadzenia na ławie oskarżonych lekarzy, cieszących się nieposzlakowaną opinią, legła pomyłka urzędu prokuratorskiego, który oparł się na opinii biegłych ze Szczecina. Adwokat pytał, dlaczego nie oskarżono patomorfologów, którzy w sposób jednoznaczny kazali chirurgom postępować w określony sposób. Jego zdaniem urząd prokuratorski "brnie w proces", mimo, że pierwszą opinię biegłych zdyskwalifikowali wybitni specjaliści. Janusz S. oznajmił, że bardzo współczuje poszkodowanej, ale nie czuje się winny; decyzję o leczeniu podjął zgodnie z aktualnymi procedurami medycznymi. Wojciech K. powiedział, że mając tak jednoznaczne rozpoznanie, postąpiłby tak samo. Prokuratura oskarżyła - sąd uniewinnił Prokuratura Rejonowa Kielce-Wschód oskarżyła lekarzy o nieumyślne spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w postaci ciężkiego kalectwa i trwałego, istotnego zeszpecenia pacjentki, opierając się na opinii zespołu biegłych ze Szczecina pod kierunkiem dr. Michała Ucińskiego. W pierwszym procesie, który zakończył się w grudniu 2007 roku sąd uniewinnił chirurgów uznając, że oskarżeni kierowali się rozpoznaniem raka. Sąd oparł się na opinii biegłego z Wrocławia prof. Zygmunta Grzebieniaka, który uważa, że wykonany w Kielcach zabieg był adekwatny do rozpoznania. Jego zdaniem niewykonanie operacji byłoby błędem przy jednym wyniku biopsji wskazującym na raka. Pacjentka się odwołała - pierwszy wyrok uchylono Od wyroku odwołała się prokuratura i poszkodowana kobieta. W maju 2009 roku Sąd Okręgowy w Kielcach uchylił wyrok sądu pierwszej instancji uznając, że dokonana przez sąd rejonowy ocena dwóch opinii biegłych była dowolna, a wybór jednej z nich jako podstawy do wyrokowania - nie oparty na merytorycznej argumentacji. Zdaniem sądu drugiej instancji sąd pierwszej instancji nie wykazał, dlaczego uznał opinię biegłego prof. Grzebieniaka za miarodajną, a nie uwzględnił opinii zespołu biegłych szczecińskich, w tym specjalisty chirurga-onkologa dr. Ucińskiego. W ponownym procesie sąd powołał innego biegłego - prof. Janusza Jaśkiewicza z Akademii Medycznej w Gdańsku. W październiku 2008 roku Sąd Okręgowy w Kielcach orzekł w procesie cywilnym, że Świętokrzyskie Centrum Onkologii ma zapłacić Małgorzacie L. 150 tys. zł zadośćuczynienia. Przyznał też poszkodowanej rentę. Wyrok jest prawomocny.