Pierwszy krok do przedłużenia tego zawieszenia broni został już wykonany podczas wczorajszych, przedwstępnych rozmów. Obie strony zgodziły się, że sytuacja dalej tak wyglądać nie może i potrzeba ostudzenia emocji. Obie zgodziły się też na niepodejmowanie w nocy żądanych działań, które - jak powiedział szef związkowców - mogłyby ugodzić przeciwnika. Uspokojeniu sytuacji ma służyć obecność podczas negocjacji biskupów. W rozmowach ma też uczestniczyć wojewoda. Obie strony twardo obstają przy swoich stanowiskach. Aby w ogóle doszło do kompromisu będą musiały pójść na spore ustępstwa. W nocy z wtorku na środę firma ochroniarska wynajęta przez miasto siłą usunęła związkowców z okupowanej przez nich zajezdni. Powodem usunięcia kieleckich kierowców z zajezdni numer 2 był spór o plac, na którym będą mogły parkować autobusy komunikacji zastępczej - ustaliło radio RMF FM. Obecnie pojazdy garażują na terenie Targów Kielce, ale już w sobotę będą musiały opuścić ten teren, bo rusza tam największa impreza militarna - Salon Przemysłu Obronnego. Prezydent Kielc, Wojciech Lubawski tłumaczył wcześniej, że wysłał ochroniarzy do zajezdni, ponieważ kierowcy rozważali wysadzenie w powietrze zbiorników z paliwem: Odpowiednim pismem zawiadomiłem prokuraturę okręgową. Złożyliśmy odpowiednie papiery i podjęliśmy decyzję o tym, że musimy przejąć kontrolę na tym, ponieważ zagrożenie jest duże. Bez względu na to, czy brzmi poważnie czy niepoważnie - mówi Lubawski. Z prezydentem Kielc rozmawiał reporter RMF FM Michał Szpak. Posłuchaj relacji: Grupa ochroniarzy zjawiła się na zajezdni po godzinie pierwszej w nocy. Kierowcy skarżyli się, że ochroniarze ich pobili. Mówili o kilku poturbowanych. Policja potwierdza zawiadomienie od jednej osoby - powiedział RMF FM Krzysztof Skorek, rzecznik świętokrzyskiej policji. Spacyfikowano zajezdnię z przyłbicami, z pałami. Ubrani w takie specjalne mundurki wbiegli z krzykiem, ogrodzenie porozcinali. To był czynny atak na czuwającą załogę - powiedział RMF FM jeden z kierowców, Marek Skrzypek. Jak dodaje, ochroniarze zniszczyli też kilka prywatnych samochodów zaparkowanych na zajezdni. Po kilku godzinach ochroniarze opuścili teren zakładu. Strajk kierowców MPK w Kielcach trwa już dwa tygodnie. W tym czasie, ani jeden ze 140 autobusów nie wyjechał w trasę. Problemy komunikacyjne miasta usiłuje rozwiązać komunikacja zastępcza. W praktyce oznacza to tłok, chaos i niewygodę. Sytuację komplikuje fakt, że autobusy zastępcze mają kursować tylko do końca sierpnia.