Sąd skazał oskarżonego za zabójstwo 51-letniej kobiety i usiłowanie zabójstwa jej syna. Pierwszego zabójstwa Paweł Sz. miał dokonać z powodów rabunkowych, a drugiego - by pozbyć się świadka. W uzasadnieniu wyroku przewodniczący składu orzekającego Bogusław Sędkowski powiedział, że pod względem dowodowym sprawa nie była skomplikowana - ślady oraz wyjaśnienia oskarżonego pozwoliły ustalić, co się wydarzyło. Sąd musiał jednak zastanowić się nad wymiarem kary. Zdaniem sądu prokurator słusznie zwrócił uwagę, że czyny popełnione przez oskarżonego były przerażające, tym bardziej, że miały miejsce podczas świąt, w domu osoby, która go zaprosiła. Czyny te zasługują na surową karę. Na korzyść oskarżonego przemawia jednak to, że przyznał się do winy i złożył zgodne z prawdą wyjaśnienia. Sędzia zaznaczył, że biegli psychiatrzy stwierdzili, iż oskarżony jest człowiekiem ze zwichniętą osobowością. Wynika to z tego, że wcześnie został osierocony, wychowywał się w patologicznym środowisku i od dziecka nadużywał alkoholu. Oskarżony działał w stanie ograniczonej - w pewnym stopniu - poczytalności. - Ta ograniczona możność kierowania swoim postępowaniem przemawia - zdaniem sądu - przeciwko temu, żeby w tym przypadku sięgać po karę najwyższą, czyli po karę dożywotniego pozbawienia wolności - powiedział sędzia. Wyrok nie jest prawomocny. Według ustaleń prokuratury młody mężczyzna odprowadzał krewnych po kolacji wigilijnej. Wracając spotkał znajomego - Pawła Sz., którego zaprosił do domu. Tam wspólnie pili alkohol. Kiedy gospodarz zasnął, gość kilka razy ugodził nożem jego 51-letnią matkę, a następnie podciął koledze gardło. Kiedy plądrował mieszkanie, ranny mężczyzna ocknął się. Zabójca zbiegł. Ujęto go po kilku dniach.