Sądzony w tym samym procesie starszy brat skazanego Kamil H., oskarżony o udział w pobiciu ofiary i nieudzielenie jej pomocy, dostał łączny wyrok roku i czterech miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat. Ojciec braci, 46-letni Przemysław H., także za nieudzielenie pomocy ofierze, otrzymał karę półtora roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat. Obu sąd uniewinnił od zarzutu utrudniana postępowania karnego poprzez zacieranie śladów przestępstwa. Ojciec i syn dostali także nadzór kuratorski. Do zabójstwa doszło 1 stycznia 2007 roku podczas prywatki sylwestrowej w jednej z miejscowości gminy Krasocin w powiecie włoszczowskim. 33-letni mężczyzna pojawił się na imprezie, na której bawili się nastoletni synowie Przemysława H., skonfliktowanego z rodziną 33-latka. Według ustaleń prokuratury doszło do kłótni i bójki 33-latka ze starszym z braci H., wówczas 17-letnim. Wezwany przez jednego z braci ojciec, wyprowadził na posesję nieprzytomnego 33-latka i rzucił go twarzą do ziemi. Młodszy z synów - piętnastolatek - usiadł na leżącym, uderzał go w głowę i wgniatał ją w błoto. Następnie dwukrotnie rzucił w głowę ofiary betonowym bloczkiem. Ojciec i brat 15-latka obserwowali całe zajście i go nie powstrzymali. Przenieśli ciało ofiary na pobocze drogi i ułożyli je przy płocie. Nie udzielili pobitemu żadnej pomocy. W opinii biegłych ofiara udusiła się; nie mogła oddychać, bo była unieruchomiona przez siedzącego na niej napastnika. W uzasadnieniu wyroku przewodniczący składu orzekającego Marcin Chałoński powiedział, że opinia biegłych i przyznanie się do zabójstwa Dawida H. w pierwszych zeznaniach pozwoliły przypisać mu działanie "z ewentualnym zamiarem pozbawienia życia ofiary". Sąd nie dał wiary późniejszym wyjaśnieniom Dawida H., że policjant wymusił na nim przyznanie się do winy. Sędzia zauważył, że oskarżony, zadając obrażenia nieprzytomnemu mężczyźnie, musiał przewidywać nawet najtragiczniejsze skutki swoich czynów. Chałoński podkreślił, że nie tylko Dawid H. odpowiada moralnie za to, co się stało, a przerażające jest to, że konflikt między dorosłymi osobami został przeniesiony na dzieci. Ojciec, świadek zajścia, nie próbował odciągnąć syna od jego ofiary. Według sędziego rodzice obu oskarżonych ponoszą moralną odpowiedzialność za zajście. Wyrok nie jest prawomocny.