Jak powiedziała w uzasadnieniu wyroku przewodnicząca składu orzekającego Lena Romańska, sąd podzielił argumentację prokuratury. W jego ocenie wszystkie okoliczności poprzedzające zajście wskazują na fakt, że oskarżona działała z zamiarem pozbawienia dziecka życia, choć nie przyznała się do usiłowania zabójstwa. Do zdarzenia doszło w kwietniu ubiegłego roku w Kielcach. Ewelina Cz., która była wtedy w ciąży, podeszła na ulicy do dziecka leżącego w wózku, wyjęła niemowlę i rzuciła na chodnik. W tym czasie matka niemowlęcia weszła na chwilę do apteki. Chłopczyk na skutek upadku doznał poważnych obrażeń głowy. Sąd nie dał wiary wyjaśnieniom oskarżonej, która tłumaczyła, że chciała ukraść wózek, a dziecko wypadło jej z rąk. Za wiarygodne uznał zeznania matki niemowlęcia i dwóch świadków - starszych kobiet, według których działania Eweliny Cz. były ukierunkowane na dziecko, nie interesował jej wózek. Według ustaleń sądu podniosła ona niemowlę na wysokość ramion, następnie odwróciła je twarzą do ziemi i rzuciła na betonowy chodnik z impetem, powodując obrażenia ciała zagrażające życiu. Kobieta, będąca w niechcianej ciąży, tego dnia była w stanie lęku, zdenerwowania i depresji. Złe emocje towarzyszyły jej zresztą od dawna. Sędzia powiedziała, że gdy jedna z kobiet będących świadkiem zdarzenia krzyknęła, że zabije oskarżoną za to, co zrobiła dziecku, Ewelina Cz. śmiejąc się, odparła, że "ze wszystkimi bękartami" będzie tak robić. Zatrzymującemu ją policjantowi oznajmiła, że wszystkie inne dzieci też będzie zabijać. Romańska podkreśliła, że oskarżona działała przy zachowaniu pełnej zdolności rozpoznawania znaczenia swoich czynów, wiedziała, co jest dobre, a co złe. Umiała przewidzieć konsekwencje swojego działania. Jako okoliczność obciążającą sąd uznał wyjątkowo wysoką społeczną szkodliwość czynu oskarżonej, która godziła w podstawowe dobra chronione prawem, czyli życie i zdrowie. Stopień społecznej szkodliwości jest tym większy, że ofiarą było "siedmiotygodniowe maleństwo", ważące niecałe pięć kilogramów, które wymagało szczególnej opieki. Jako okoliczności łagodzące sąd zaliczył to, że dziecko mimo poważnych obrażeń przeżyło, a aktualny stan jego zdrowia jest dobry; pozostaje pod kontrolą kilku specjalistów, wymaga terapii, ale rokowania są pomyślne. Na korzyść oskarżonej przemawia także jej osobowość. Ewelina Cz. wychowywała się bez ojca, a jej matka nie była wydolna wychowawczo. Kobieta jest niedojrzała, infantylna, ma tendencję do zaspokajania swoich potrzeb bez zastanowienia, natychmiast wyładowuje emocje w postaci zachowań impulsywnych, agresywnych. Jej stopień inteligencji kształtuje się na granicy ociężałości umysłowej. Sędzia podkreśliła, że na zdarzenia wpływ miała niechciana ciąża oskarżonej, którą ta próbowała prymitywnymi sposobami usunąć. Wspierała ją w tym matka, która proponowała jej aborcję; w tym celu chodziły do lekarzy ginekologów. Oskarżona miała depresję, ujawniły się negatywne emocje. - Ostatecznie biegli psychiatrzy, którzy dokładnie przebadali oskarżoną, wykonali z jej udziałem szereg testów, obserwowali ją w trakcie konkretnych badań, stwierdzili, że kobieta w czasie popełniania zarzucanego czynu miała ograniczoną zdolność do pokierowania swoim postępowaniem przy zachowaniu pełnego rozumienia czynu, którego dopuściła się - powiedziała sędzia. Okoliczności łagodzące wpłynęły na to, że sąd zastosował dobrodziejstwo nadzwyczajnego złagodzenia kary. Sędzia dodała, że oskarżona, która urodziła dziecko, nie jest w stanie go wychowywać. Wymaga nadal stosowania odpowiednich środków leczniczych i rehabilitacyjnych, dlatego sąd orzekł, że karę będzie odbywać w zakładzie dysponującym odpowiednim systemem terapeutycznym. W mowie końcowej prokurator żądał dla Eweliny Cz. 12 lat pozbawienia wolności. Obrońca wniosła o zakwalifikowanie czynu oskarżonej jako spowodowanie naruszenia czynności narządu ciała lub rozstroju zdrowia albo ewentualnie jako nieumyślne spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Poprosiła także o zastosowanie wobec niej nadzwyczajnego złagodzenia kary. Wtorkowy wyrok nie jest prawomocny.