Od wyroku sądu pierwszej instancji odwołał się obrońca obwinionych. W środę odbyła się rozprawa apelacyjna. Obrońca mec. Stanisław Szufel mówił przed sądem, że prawo ma nie tylko charakter represyjny, ale również prewencyjny. Części mundurów, które założyli obwinieni, nie miały policyjnych emblematów. Zachowanie studentów było żartem i tak traktowali je przechodnie. Zdaniem adwokata policjanci powinni byli jedynie pouczyć chłopców i nie angażować sądu, który ma wiele poważnych spraw. W andrzejkowy wieczór 2006 roku w Kielcach trzej studenci w mieszkaniu robili sobie zdjęcia ubrani w akcesoria zakupione na targu staroci. Potem w tych strojach wybrali się do sklepu. Dwóch miało na sobie milicyjne kurtki, jeden z nich włożył milicyjną czapkę, a drugi metalowy hełm i gogle. Trzeci miał na głowie hełmofon czołgisty. Zatrzymała ich policja, jak się później okazało, po anonimowym telefonie. Chłopcy radiowozem zostali przewiezieni na komisariat. Zostali obwinieni z kodeksu wykroczeń o publiczne noszenie sortów mundurowych lub części mundurów, do czego nie mieli prawa. W marcu sąd grodzki uniewinnił chłopaka, który miał na głowie hełmofon, a dwóch pozostałych studentów uznał za winnych i ukarał ich naganą. Sąd zgodził się ze stanowiskiem oskarżyciela, że studenci nosili rzeczy, do których nie mieli prawa, co wynika z rozporządzenia MSWiA, które zakazuje osobom nie będącym policjantami noszenia munduru policyjnego i jego części, nawet jeśli zostaną one pozbawione oznak policyjnych. W toku postępowania sąd ustalił, że mundury, które mieli na sobie obwinieni są niemal identyczne z mundurami, które są nadal w dyspozycji policji. Ze względu na to, że społeczna szkodliwość czynu nie jest duża, sąd zastosował wobec obwinionych nadzwyczajne złagodzenie kary. Za ten czyn groziła im grzywna lub areszt. Sąd orzekł również przepadek milicyjnych kurtek i czapki. Hełmofon wróci zaś do właściciela. Sąd zwolnił studentów z kosztów postępowania.