- Na pewno będziemy starali się odzyskać władzę - mówi w rozmowie z Interią Adam Jarubas, szef świętokrzyskich struktur Polskiego Stronnictwa Ludowego. Opozycja w sejmiku świętuje sukces po odwołaniu w tajnym głosowaniu przewodniczącego sejmiku Andrzeja Prusia z PiS. Wniosek o odwołanie złożono 20 grudnia. W głosowaniu podczas nadzwyczajnej sesji 27 grudnia za odwołaniem było 14 radnych, 13 było przeciw, przy 27 oddanych ważnych głosach. Była to druga próba odwołania przewodniczącego. Pierwszą - nieudaną, podjęto 30 sierpnia. Obecnie obowiązki przewodniczącego sejmiku wypełnia najstarszy z radnych, jednak to sytuacja przejściowa do momentu wyboru nowego przewodniczącego. - Osobiście nie mam takich ambicji - komentuje w rozmowie z Interią Jan Maćkowiak, radny PO i wicemarszałek województwa świętokrzyskiego w czasach koalicji PSL-PO. - Bardzo chciałbym, żeby to był ktoś z PSL lub PO, kto będzie rozumiał wartości europejskie - dodaje. Jak sam jednak przyznaje, wspólnego kandydata opozycji na stanowisko przewodniczącego jeszcze nie ma. Poszukiwanie większości w sejmiku Wygrana w głosowaniu daje szansę opozycji na odwołanie zarządu. Obecnie PSL ma ośmiu radnych, Platforma dwóch, a to, jak przyznaje Maćkowiak, "ciągle za mało". Jednak sprzymierzeńcem opozycji są ogromne podziały w sejmiku. W ciągu ostatnich miesięcy jeden radny PiS zrezygnował z członkostwa w klubie, czterech zostało wykluczonych. W trzydziestoosobowym sejmiku jest też radny Lewicy, dwóch niezrzeszonych, były radny PO, były PSL. Radni nieprzynależący do klubów głosują bez szczególnej konsekwencji, indywidualnie w zależności od sprawy, której dotyczy dane głosowanie. Zatem w głosowaniu nad odwołaniem zarządu pomocni mogą być nawet byli radni PiS. Zdaniem Maćkowiaka ich odejścia z klubu były związane między innymi z tym jak dzielona była władza w strukturach wojewódzkich. Zmiana zarządu to "cel najważniejszy" Innym pytaniem jest kiedy opozycja zdecyduje się na próbę przejęcia zarządu. - Będziemy pilnować sytuacji, ale nie chciałbym przestrzelić ambicji - mówi Interii Adam Jarubas. Szef świętokrzyskich struktur PSL starał się nie komentować czy do próby dojdzie w najbliższym czasie, ale zwrócił uwagę, że sprawdzianem na pewno będzie połowa przyszłego roku i coroczne głosowanie ws. absolutorium dla zarządu województwa. Zwolennikiem intensywnych działań są szefowie Platformy Obywatelskiej. W rozmowie z Interią wiceprzewodnicząca PO i wiceprzewodnicząca struktur lokalnych w świętokrzyskim, Marzena Okła-Drewnowicz stwierdziła, że zmiana zarządu to "cel najważniejszy". - Odwołaliśmy przewodniczącego, który procedował uchwałę "przeciw ideologii LGBT" - mówi posłanka i dodaje, że do przekonania radnych wykorzystano "wszelkiego rodzaju nacisk". Zdaje sobie jednak sprawę, że odwołanie zarządu to cel bardzo ambitny. - To nie jest łatwe, ale jest możliwe - mówi Interii i dodaje, że "każdy ma swoją koncepcję, ale jest potrzebne porozumienie. Koalicja Obywatelska i PSL powinny działać razem. Gramy do jednej bramki". Sukces bez konsekwencji Mówiąc o ambitnym celu Okła-Drewnowicz nawiązuje do głosowania nad budżetem na 2022 rok, za którym wspólnie głosowało 17 radnych, a tylko 10 było przeciw. Głosowanie odbyło się 28 grudnia, a więc dzień po wygranym przez opozycję głosowaniu ws. odwołania przewodniczącego sejmiku, co automatycznie podważa sukces opozycji. Zdaniem Jarubasa głosowanie ws. budżetu nie było "stricte polityczne". Poparcie radnych niezależnych ws. budżetu przygotowanego przez PiS, to miał był właśnie efekt indywidualnego podejścia radnych do każdej sprawy. Zarówno Adam Jarubas jak i Marzena Okła-Drewnowicz są zgodni co do oceny obecnego zarządu województwa i marszałka Andrzeja Bętkowskiego z PiS. Mówią o zmęczeniu władzą zarządu i niewykorzystanych szansach, szczególnie w kontekście funduszy europejskich. Dlatego zmiana zarządu przed wyborami samorządowymi w 2023 roku ma być celem obu partii. - Jesteśmy czujni. Są pociągi, na które nie można się spóźnić - komentuje Jarubas.