- Malowane tradycyjną, impresjonistyczną techniką kameralne oleje prezentują włoskie motywy krajobrazowe z elementami rodzajowymi - pejzaże z architekturą w tle, malownicze "weduty" (widoki miejskie), a także sceny leśne. Jak w klasycznym malarstwie włoskim, na obrazach jest dużo słonecznego światła, ciepła i melancholijnego nastroju - powiedział dr Krzysztof Myśliński z kieleckiego muzeum. Piero Sigalini (1908-1975) uzyskał dyplom malarza na Akademii św. Łukasza w Rzymie. Ukończył też Szkołę Dekoracji św. Marcelego. Wraz z trzema braćmi, prowadził prace restauracyjne pałaców i kościołów, kładąc freski i dekorując sufity. Malował również pejzaże ścienne pod portykami domów. W 1943 roku dostał się do niewoli amerykańskiej i trafił do Algierii, gdzie doskonalił sztukę malowania portretów. Po zakończeniu wojny wrócił do rodzinnej Bresci i ożenił się z Cesirą Ratti - wdową po swoim bracie Augustynie - biorąc pod swoją opiekę czwórkę jego dzieci. Z tego małżeństwa na świat przyszło kolejnych sześcioro potomków. W wernisażu kieleckiej wystawy zapowiedziała udział córka artysty - malarka Lucia Sigalini. Synem P.Sigaliniego jest m.in. ordynariusz diecezji Palestrina bp Domenico Sigalinii. Jako asystent generalny włoskiej Akcji Katolickiej i organizator Światowych Dni Młodzieży za pontyfikatu papieża-Polaka współorganizował on w zeszłym roku Międzynarodowy Kongres Młodzieży "Jan Paweł II z Młodymi" w Kielcach, a w Niepołomicach otworzył wystawę ojcowskich obrazów poświęconą XXX. rocznicy pierwszej pielgrzymki papieskiej do Polski.