Sprawa dotyczy weterynarza, który w latach 2008-2010 wykonywał usługi w zakresie rozwiązywania problemu bezdomności zwierząt na rzecz gminy Starachowice. Prawo zezwala na usypianie psów i kotów nieuleczalnie chorych, rannych lub agresywnych. Usypiać można też ślepe mioty. Jak poinformował Grudniewski, w śledztwie ustalono, że tylko kilka procent spośród uśpionych zwierząt stanowiły osobniki potrącone przez samochód lub z innego powodu nierokujące na wyleczenie. Oskarżony "nie kwestionował ustaleń prokuratury" - powiedział Grudniewski. Weterynarzowi grozi kara grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do lat dwóch. Sąd może też orzec wobec niego zakaz wykonywania zawodu. Prokuratura umorzyła wcześniej w tym śledztwie wątek związany z działaniami pracowników urzędu miasta. Prokurator uznał, że nie można czynić osobom stanowiącym prawo zarzutów, by ich celem było uśmiercanie zwierząt lub niedopełnienie obowiązku. Od tej decyzji odwołały się organizacje broniące zwierząt, ale sąd zażalenie oddalił. Kontrola ujawniła nieprawidłowości Śledztwo wszczęto po tym, gdy kontrola NIK w starachowickim urzędzie miasta wykryła szereg nieprawidłowości dotyczących wyłapywania i uśmiercania bezdomnych zwierząt. Kontrola wykazała, że od 2008 roku do pierwszego półrocza 2010 roku w Starachowicach wyłapano 396 bezdomnych psów i kotów. 388 z nich zabito. Faktycznie liczba zabitych zwierząt prawdopodobnie była większa, gdyż uśmiercano suki z miotami, a nikt nie rejestrował szczeniaków. W piśmie pokontrolnym skierowanym do prezydenta Starachowic we wrześniu 2010 roku NIK negatywnie oceniła działalność w zakresie przestrzegania prawa ochrony zwierząt. Według Izby gmina nie realizowała obowiązku zapewnienia opieki bezdomnym zwierzętom i przyjęła uśmiercanie odłowionych zwierząt, jako jedyny sposób rozwiązywania problemu ich bezdomności. "Umożliwiał to zapis parag. 43 ust. 1 regulaminu o utrzymaniu czystości w gminie przyjmujący, iż każdy pies pozostający bez opieki w miejscu publicznym jest zwierzęciem nadmiernie agresywnym. Tym samym, wobec istnienia formalnych przesłanek określonych w art. 33 ust. 1 pkt 4 ustawy o ochronie zwierząt, każdego psa po odłowieniu można było uśmiercić, co też, jak wskazuje praktyka, czyniono. Uśmiercano również bezdomne koty nie sprawdzając uprzednio stanu ich zdrowia, pomimo że jedynym powodem ich uśpienia mogłoby być zagrożenie sanitarne, o jakim mowa w art. 33 ust. 1 pkt 3 ustawy o ochronie zwierząt" - napisała NIK. W ocenie Izby traktowanie każdego psa jako agresywnego, a kota jako stwarzającego zagrożenie sanitarne, jest sprzeczne z Ustawą o ochronie zwierząt. Ponadto - według NIK - urząd m.in. nie podjął żadnych działań mających zapewnić przestrzeganie prawa ochrony zwierząt i nie prowadził kontroli u przedsiębiorcy zajmującego się odławianiem bezdomnych zwierząt. Powiatowy lekarz weterynarii w Starachowicach poinformował o sprawie rzecznika odpowiedzialności zawodowej. Sprawa weterynarza, który usypiał zwierzęta, jest w toku.