Sąd rejonowy w maju 2008 roku skazał Leszka S. na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu. Wymierzył mu także grzywnę oraz orzekł zakaz zajmowania stanowiska ordynatora przez cztery lata. Od wyroku odwołała się obrona. W środę w sądzie odbyła się rozprawa apelacyjna. Obrońca wniósł o uniewinnienie lekarza i dwóch osób oskarżonych o wręczenie mu łapówek lub o ewentualne skierowanie sprawy do ponownego rozpatrzenia. Prokurator wniósł o utrzymanie wyroku skazującego w mocy. Adwokat Wojciech Cech powiedział w sądzie, że wyrok jest nietrafny i ma "daleko idące mankamenty". Według niego sąd pierwszej instancji w sposób istotny naruszył prawo do obrony oskarżonego, gdyż nie wziął pod uwagę wyjaśnień Leszka S., które ten odczytał z kartki. Według adwokata, powołującego się na orzecznictwo Sądu Najwyższego, zachowanie pacjentów, którzy nagradzają lekarza po udanym leczeniu, mieści się w zwyczaju. Obrońca podważał zeznania jednej z pacjentek, która - według niego - myliła kwoty i szpitale, w których ją leczono. Podniósł też m.in., że z nagrania z gabinetu nie wynika, co wręczano lekarzowi. Prokurator Dariusz Rakoczy uznał za chybiony zarzut naruszenia prawa do obrony. Według niego w tej sprawie nie chodziło o podziękowanie za efekty leczenia w formie drobnych upominków; osoby wręczające łapówki dopiero oczekiwały pozytywnych wyników leczenia. Zdaniem oskarżyciela nawet zwyczaj dziękowania za leczenie powinien zniknąć. Prokurator podkreślił, że na nagraniach z gabinetu lekarza widać, iż oskarżonemu wręczano koperty. Według niego ustalono, że w niektórych były pieniądze. Przewodniczący składu orzekającego Krzysztof Sajtyna odczytał opinię o Leszku S. sporządzoną przez dyrektora Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego Jana Gieradę. Pisze on, że ordynator jest najlepszym w mieście ortopedą i operatorem, człowiekiem o wielkim sercu i kulturze osobistej, któremu wielu pacjentów dziękuje za leczenie. Dyrektor zaapelował do sądu o jak najłagodniejsze potraktowanie lekarza i odstąpienie od stosowania wobec niego zakazu sprawowania funkcji kierowniczych, gdyż Leszka S. nie ma kto zastąpić. Dwoje współoskarżonych pacjentów poprosiło sąd o uniewinnienie. Sąd Rejonowy wymierzył im kary po roku pozbawienia wolności w zawieszeniu i grzywny. Oskarżeni nie przyznali się; twierdzą, że wręczali ordynatorowi nie pieniądze, lecz dokumenty konieczne do uzyskania renty. Prokuratura oskarżyła ordynatora o przyjęcie 16 łapówek - w sumie niespełna 1600 zł i 200 euro - w okresie od września 2005 roku do 4 stycznia 2007 roku, kiedy to lekarza zatrzymano. W zamian za łapówki Leszek S. miał przyjmować chorych do szpitala, zapewniać, że osobiście wykona zabieg lub operację i informować o stanie zdrowia pacjenta. W śledztwie oskarżono również 12 innych osób, które miały wręczyć łapówki. Część oskarżonych przyznała się do winy i złożyła wnioski o dobrowolne poddanie się karze.