Sprawa wyszła na jaw po tym, gdy 43-letnia kobieta poskarżyła się naczelnikowi poczty na listonosza, który nie chciał jej wypłacić emerytury ojca, z którym mieszkała. Naczelnik kazał jej iść ze skargą na policję. Kiedy dzielnicowy chciał zobaczyć 80-latka, kobieta powiedziała, że ojciec jest chory i boi się ludzi, potem twierdziła, że wyjechał do rodziny. Ostatecznie zgłosiła zaginięcie ojca - twierdziła, że nie widziała go od kwietnia 2008 roku - relacjonowała policjantka. Policjanci sprawdzili te informacje i okazało się, że krewni, do których rzekomo miał jechać staruszek, ostatni raz widzieli mężczyznę cztery lata temu. Funkcjonariusze przeszukali w środę dom kobiety, w którym mieszkała z mężem i czwórką dzieci. W jednym z pokoi odkryli zwłoki 80-latka. Kobieta i jej 51-letni mąż zostali zatrzymani. Ich dzieci umieszczono w domu dziecka.