Po powrocie do domu narzekał na złe samopoczucie, mówił też, że nie chce już oglądać ludzkich tragedii. Przeszedł do drugiego pokoju i tam zmarł, możliwe że na zawał. Piętnaście lat pracował w ochotniczej straży. To oznacza, że nie dostawał za to pieniędzy. Osierocił dwójkę dzieci, pięcio- i sześcioletnie. To drugi strażak, który zmarł podczas walki z wielką wodą. Poprzedni zginął przygnieciony ciągnikiem podczas ratowania wiślanych wałów w okolicach Sandomierza.