Strażacy zostali wezwani do wycieku substancji wydostającej się ze starych zbiorników w Bliżynie, w województwie świętokrzyskim. Nie wiadomo, jak długo ropopochodne chemikalia wydostawały się do gleby w byłym zakładzie Polifarbu. Niewykluczone, że działo się to od kilku lat. Aby nie dopuścić do przedostania się jej do rzeki Kamienna, strażacy przy użyciu ciężkiego sprzętu wykopali specjalne rowy. Wykonano też podkop, gdzie zbiera się substancja. Straż pożarna cały czas będzie monitorowała teren. Spośród 15 zbiorników stojących na terenie zakładu dziewięć okazało się pustych. W pozostałych jest benzyna ekstrakcyjna, olej napędowy, toluen i rozcieńczalnik. Strażacy ustalają, który ze zbiorników jest nieszczelny. "Polifarb" w Bliżynie funkcjonował przez 40 lat, obecnie jest w stanie upadłości. Część zbiorników dzierżawi inna firma. Mieszkańcy Bliżyna twierdzą, że wielokrotnie zgłaszali to do gminy. Niestety, bez skutku. Nieznośny zapach ropy czuć w odległości kilkuset metrów od bram zamkniętego zakładu. Ludzie twierdzą, że prawie codziennie ktoś podpala ziemię, by te opary się ulatniały. Nieznana substancja wsiąka do ziemi i przedostaje się do rzeki. Jeszcze kilka miesięcy temu był tu zbiornik wodny, w którym kąpały się dzieci. W kwietniu, po lokalnej powodzi, po zbiorniku została mała rzeczka, która śmierdzi ropą. Kilka kilometrów niżej jest ujęcie wody pitnej. Pięć lat temu ze zbiorników wyciekło kilkadziesiąt tysięcy litrów ksylenu, który jest tak samo groźny jak ropa naftowa. Ochrona środowiska twierdzi, że badania nie wykazały żadnego zagrożenia. Jeśli jednak spadnie deszcz, możliwe, że trzeba będzie zamknąć ujęcie wody.