Chłopca odnaleziono w odległości ok. półtora kilometra od domu. Prawdopodobnie sam oddalił się z podwórka na swoim rowerku. - Siedział na konarze drzewa, w pobliżu ujścia rzeki Czarnej do Wisły, niedaleko wałów przeciwpowodziowych. Znał tę okolicę. Był w dobrym stanie, ale na wszelki wypadek został przewieziony do szpitala, by lekarze ocenili, czy jego zdrowiu i życiu nic nie zagraża - powiedział oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Staszowie, Mariusz Domagała. Chłopiec przebywał pod opieką ojca i babci. Zaginął ok. godz. 16, odnaleziono go po trzech godzinach. Dziecka poszukiwało kilkudziesięciu policjantów oraz strażacy. Zaalarmowano też specjalne zespoły policyjne z psami tropiącymi, ale chłopiec odnalazł się, zanim włączono je do akcji poszukiwawczej.