Stulatek otrzymał w dniu urodzin także okolicznościowy dyplom oraz gratulacje od władz Starachowic i spełnił urodzinowy toast, mimo że nie pije alkoholu. Stanisław Łęcki pracował do 1976 roku w Fabryce Samochodów w Starachowicach. Urodzony w pobliskim Lipiu, zatrudnił się w "Starze" jako jeden z pierwszych robotników; przyjechał produkować ciężarówki z Sopotu, tuż po swoim ślubie w 1945 roku. W zakładzie nie wstąpił jednak do PZPR, dlatego - jak wspomina - w powojennej Polsce był niedoceniany i pomijany przez władze; za zasługi dla ojczyzny nie otrzymał żadnego odznaczenia. - Kierownik Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych wystąpił do Kancelarii Prezydenta o nadanie zasłużonemu starachowiczaninowi Krzyża Oficerskiego Orderu Odrodzenia Polski - poinformował przedstawiciel Urzędu, Antoni Bartkiewicz. W okresie międzywojennym Łęcki pracował jako robotnik w Niemczech. Wyjechał tam jako 15-latek, po stracie obojga rodziców. W lutym 1933 roku - po dojściu Hitlera do władzy - wrócił do kraju i w dwa miesiące później wstąpił ochotniczo do służby wojskowej w 2. Pułku Strzelców Podhalańskich. Stamtąd trafił do kompanii szkolnej w warszawskim 3. Batalionie Pancernym, a następnie do Głównej Składnicy Uzbrojenia w Warszawie. W 1934 roku przeszedł kurs w Centrum Wyszkolenia Czołgów i Samochodów Pancernych w Modlinie i awansował na kaprala. W kwietniu 1935 r. został przeniesiony do rezerwy. Po czterech latach zmobilizowano go do 3. Batalionu Pancernego i przydzielono do służby w Składnicy Broni Pancernej. Od sierpnia 1939 roku służył w dowodzonym przez mjr. Adama Kubina 1. Batalionie Czołgów Lekkich, w kompanii wyposażonej w czołgi 7-TP. W Kampanii Wrześniowej uczestniczył w walkach tego batalionu w ramach działań Grupy Północnej Armii Odwodowej "Prusy". Od 4 do 6 września walczył w rejonie Piotrkowa Trybunalskiego i Tomaszowa Mazowieckiego. 12 września został ranny pod Kozienicami w bitwie o Głowaczów. Podczas okupacji został zesłany przez Niemców do przymusowych prac na Opolszczyznę. W kwietniu 1941 roku uciekł stamtąd do Częstochowy, gdzie nawiązał kontakt z ruchem oporu i uzyskał fałszywe dokumenty na nazwisko Ryszard Zawada. Posługiwał się tym nazwiskiem do końca wojny. Dopiero w 1985 roku uzyskał uprawnienia kombatanckie. Według córki jubilata, Jolanty Wójcik, jej ojciec to "urodzony żołnierz"; jak relikwie przechowuje w walizce stary mundur wojskowy i pisze - do szuflady - pamiętnik o swojej wojaczce i innych doświadczeniach życiowych. Umożliwia mu to dobre zdrowie - czyta gazety i książki bez okularów, kłopot ma jedynie ze słuchem, uszkodzonym przez hałas fabryczny. Stanisław Łęcki był najstarszy z rodzeństwa - został z niego już sam. Przed trzema laty owdowiał. Jego krąg rodzinny tworzy czworo dzieci - trzy córki i syn - 14 wnucząt oraz siedmioro prawnucząt.