Proces dotyczy wydarzeń, do których doszło w nocy z 6 na 7 czerwca 2006 roku w Kielcach. Policjanci zostali powiadomieni o awanturze rodzinnej w mieszkaniu ich kolegi. Patrol interwencyjny wyprowadził z mieszkania rodzinę policjanta. Mężczyzna groził, że popełni samobójstwo. Dwukrotnie strzelił. Negocjatorzy po kilku godzinach skłonili go do oddania broni, którą przekazał komendantowi miejskiemu. Został zatrzymany przez policjantów z sekcji antyterrorystycznej. Był nietrzeźwy. Sąd uznał policjanta za winnego tego, że oddał dwa strzały z broni służbowej w celu zmuszenia funkcjonariuszy do odstąpienia od interwencji służbowej. Według sądu działał, mając w stopniu znacznym ograniczoną zdolność rozpoznawania znaczenia swoich czynów i kierowania swoim postępowaniem - biegli psychiatrzy i psycholog podkreślili "atypowe" upojenie alkoholowe. Podczas zdarzenia oskarżony zagroził policjantom, że jeśli nie wyjdą z mieszkania, to się zastrzeli; według sądu, świadczy to o stosowaniu wobec funkcjonariuszy groźby bezprawnej. W ocenie sądu, nie ma konieczności izolowania oskarżonego, który już nie ma dostępu do broni; mężczyzna nie pracuje już w policji. Wyrok nie jest prawomocny. Po zatrzymaniu prokuratura przedstawiła mężczyźnie zarzut usiłowania zabójstwa, za co groziło mu nawet dożywocie. W śledztwie zarzut zmieniono, gdyż z przeprowadzonego na miejscu zdarzenia eksperymentu i z opinii biegłego balistyka wynikało, że policjant strzelając, nie naraził nikogo na niebezpieczeństwo. Ponadto z opinii biegłych wynika, że prawdopodobne jest, iż u oskarżonego wystąpiła nietypowa reakcja na alkohol.