W niedzielę 2 października kieleccy policjanci otrzymali zawiadomienie o nieprzytomnym księdzu znalezionym przez wiernych na terenie plebanii we wsi Stodoły. Parafianie zaczęli martwić się o duchownego, gdy ten zjawił się na porannej mszy świętej. Postanowili więc, że rozejrzą się po kościelnych pomieszczeniach. Na miejsce zdarzenia przed godziną 9:00 udali się funkcjonariusze policji i opatowskiej straży pożarnej, ratownicy medyczni oraz prokurator. - Dokładnie o godzinie 8:51 dostaliśmy zgłoszenie o nieprzytomnej osobie znajdującej się w zamkniętym pomieszczeniu. Przez okno było widać, że potrzebuje ona pomocy. Strażacy dojechali na miejsce równo z karetką. Użyli sprzętu hydraulicznego, by otworzyć drzwi i umożliwić wejście do środka załodze pogotowia - przekazywał starszy kapitan Sebastian Saramański, oficer prasowy opatowskiej straży pożarnej, cytowany przez portal Echo Dnia. Trwa śledztwo ws. śmierci księdza Pomimo starań służb ratunkowych, 51-letniego księdza nie udało się uratować. Trwa śledztwo, które ma wyjaśnić okoliczności, w jakich doszło do tragedii. - Wyjaśniamy dokładne okoliczności zdarzenia. Ciało zostanie zabezpieczone do sekcji, która do odpowiedź na pytanie o przyczynę śmierci - mówi w niedzielne południe młodszy aspirant Maciej Ślusarczyk z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach, w rozmowie z "Echem dnia". Z nieoficjalnych informacji wynika, że śledczy wykluczyli, że do śmierci duchownego mogły przyczynić się osoby trzecie. Policja i prokurator nie wykluczają również, że ksiądz mógł targnąć się na swoje życie. Do zdarzenia doszło na terenie parafii pod wezwaniem świętej Teresy od Dzieciątka Jezus w Stodołach. Zmarły ksiądz Adam Kamiński był tam proboszczem.