Jak poinformował w środę kierujący kazimierską prokuraturą Wiesław Koziara, oskarżony nie przyznał się i odmówił składania wyjaśnień. Akt oskarżenia prokuratura skierowała do Sądu Rejonowego w Kazimierzy Wielkiej. Staroście grozi kara do dwóch lat pozbawienia wolności. Starosta został zatrzymany do kontroli drogowej 12 października o godz. 18.50 we wsi Krzyż w gminie Czarnocin. Badania krwi przeprowadzone trzy godziny po zatrzymaniu wykazały, że starosta miał 0,7 promila alkoholu i tak pierwotnie napisano w zarzucie. Według opinii sporządzonej przez biegłych z Instytutu Medycyny Sądowej w Krakowie w momencie zatrzymania kierowca miał od 1 do 1,3 promila alkoholu. Przyjęto więc najmniejszą wartość, czyli 1 promil i zmieniono zarzut. Kilka dni po incydencie "Echo Dnia" poinformowało, że trzeba było "około trzech godzin, kilkudziesięciu telefonów i interwencji komendanta wojewódzkiego policji, a także przyjazdu szefa świętokrzyskiej "drogówki", by staroście kazimierskiemu można było pobrać krew". Według gazety starosta miał odmówić badania trzeźwości alkomatem. Ja napisano po przewiezieniu do komendy powiatowej w Kazimierzy Wielkiej - ku zaskoczeniu towarzyszących mu funkcjonariuszy - znalazł się "pod skrzydłami" pierwszego zastępcy komendanta, który nie dopuszczał, by funkcjonariusze zabrali starostę na badanie krwi. Ostatecznie badanie to wykonano po godz. 21.30, a fiolki z pobraną krwią zabrał interweniujący w Kazimierzy Wlk. wiceszef świętokrzyskiej "drogówki" - napisała gazeta. Komendant wojewódzki policji w Kielcach odwołał zastępcę komendanta powiatowego w Kazimierzy ze stanowiska. Kwestię zachowania policjanta bada Prokuratura Rejonowa Kielce-Wschód. Natomiast prokuratura w Jędrzejowie prowadzi postępowanie dotyczące wycieku do prasy rozmów służbowych policjantów w sprawie starosty.